![]() klasa: pancernik barbetowy (pancerny okręt barbetowy, predrednot) |
|
Specyfikacja |
Nazwa okrętu | Stocznia | Położenie stępki | Wodowanie | Ukończenie budowy | Los okrętu |
COLLINGWOOD | Pembroke DYd | 12.07.1880 | 22.11.1882 | ?.07.1887 | Sprzedany na złom w 1909 r. |
Dane taktyczno-techniczne |
Wymiary:
Wyporność projektowana | 9296 lt |
Wyporność pełna | 9652 lt |
Długość między pionami | 99,06 m (325 ft 0 in) |
Długość na linii wodnej | 102,72 m (337 ft 0 in) |
Długość całkowita | 104,90 m (344 ft 2 in) |
Szerokość | 20,73 m (68 ft 0 in) |
Zanurzenie - dziób | 7,88 m (25 ft 10¼ in) |
Zanurzenie - śródokręcie | 8,03 m (26 ft 4 in) |
Zanurzenie - rufa | 8,18 m (26 ft 10 in) |
Zanurzenie maksymalne | 8,48 m (27 ft 10 in) |
Napęd:
Maszyny | Dwie 3-cylindrowe, pionowe maszyny parowe o cylindrach podwieszonych podwójnego rozprężania firmy Humphreys, 12 kotłów cylindrycznych typu owalnego, 2 śruby |
Moc indykowana | 7000 ihp |
Moc forsowana | 9573 ihp |
Prędkość normalna | 15,5 węzła |
Prędkość forsowana | 16,84 węzła |
Paliwo | 900/1200 ton węgla |
Zasięg | 7000/8500 mil morskich przy prędkości 10 węzłów |
Opancerzenie:
Burty | 457 mm - 203 mm (18 in - 8 in) na podkładzie z drewna tekowego o grubości od 635 mm (25 mm) do 381 mm (15 in) |
Barbety | 292 mm - 254 mm (11,5 in - 10 in) |
Przegrody | 406 mm - 179 mm (16 in - 7 in) na podkładzie z drewna tekowego o grubości od 305 mm do 533 mm (12 - 21 in) |
Stanowisko dowodzenia | 305 mm - 51 mm (12 in - 2 in) |
Pokład | 76 mm - 51 mm (3 in - 2 in) |
Uzbrojenie:
Początkowe | 4 działa 305 mm (12 in)/25 (45-ton) Mk. II RBL (2x2); 6 dział 152 mm (6 in)/26 (89 cwt) Mk. III RBL (6x1); 12 dział 57 mm (2,24 in) 6-funtowych (6 pdr)/40 Hotchkiss 8 cwt QF Mark I (12x1); 8 dział 47 mm (1,85 in) (3-funtowych) (3 pdr)/40 Hotchkiss QF Mark I (8x1); 13 mitraliez (kartaczownic) Nordenfelt; 4 wyrzutnie torped 356 mm (14 in) |
Modernizacja w 1888 r. | 4 działa 305 mm (12 in)/25 (45-ton) Mk. Vw RBL (2x2); 6 dział 152 mm (6 in)/26 (5-ton) Mk. IV RBL (6x1); 12 dział 57 mm (2,24 in) 6-funtowych (6 pdr)/40 Hotchkiss 8 cwt QF Mark I (12x1); 8 dział 47 mm (1,85 in) (3-funtowych) (3 pdr)/40 Hotchkiss QF Mark I (8x1); 13 mitraliez (kartaczownic) Nordenfelt; 4 wyrzutnie torped 356 mm (14 in) |
Modernizacja w 1896 r. | 4 działa 305 mm (12 in)/25 (45-ton) Mk. Vw RBL (2x2); 6 dział 152 mm (6 in) QFC (6x1); 12 dział 57 mm (2,24 in) 6-funtowych (6 pdr)/40 Hotchkiss 8 cwt QF Mark I (12x1); 8 dział 47 mm (1,85 in) (3-funtowych) (3 pdr)/40 Hotchkiss QF Mark I (8x1); 13 mitraliez (kartaczownic) Nordenfelt; 4 wyrzutnie torped 356 mm (14 in) |
Ludzie:
Załoga | 459 oficerów i marynarzy |
Projekt |
Szybki rozwój technologii okrętowych, który rozpoczął się na dobre w latach 70. XIX wieku spowodował, że był to trudny czas dla konstruktorów. Z jednej strony mieli dostęp do coraz to nowszych technologii i udoskonalonych urządzeń, z drugiej jednak strony zaprojektowane okręty stawały się bardzo szybko przestarzałe technicznie (niekiedy jeszcze w trakcie budowy). Aby dotrzymać tempa postępowi techniki należało dobrze skoordynować działania zarządcze, projektowe i wykonawcze, a z tym niestety w owym czasie w Wielkiej Brytanii nie było najlepiej. W toku polityki projektowej sterowanej przez Admiralicję pod koniec lat 70. i na początku lat 80. XIX wieku, należy zwrócić uwagę na kilka dodatkowych czynników, które przyczyniły się do zamieszania i opóźnień w budowie nowych okrętów. Część tych opóźnień wynikała z ambitnych programów budowy nieopancerzonych okrętów rozpoczętych przez Warda Hunta w 1876 roku, realizowanych kosztem budowy okrętów opancerzonych, a część zdecydowanie wynikała z preferencji rządu konserwatywnego, który wolał utrzymać istniejącą flotę na wypadek krótkoterminowych sytuacji, niż tworzyć programy mające powiększyć i rozbudować Royal Navy. Jednak równie istotne było sparaliżowanie Admiralicji w kwestii tego, jakie rodzaje okrętów pancernych powinna zamawiać w stoczniach, jeśli w ogóle powinna je zamawiać. Wątpliwości co do dalszej przydatności budowy ciężko uzbrojonych i opancerzonych pancerników, określanych od okresu budowy HMS "COLOSSUS" coraz częściej jako "battleship" zamiast dotychczasowego określenia "ironclad", stawały się coraz bardziej widoczne już w połowie lat 70. i trwały przez resztę dekady oraz przez większość lat 80. Wzrost tych wątpliwości był wspierany dodatkowo przez pojawienie się francuskiej doktryny Jeune Ecole w drugiej połowie tej dekady, w dużym uproszczeniu promującej budowę zamiast drogich, ciężkich ale mniej licznych okrętów artyleryjskich znacznie więcej tańszych, mniejszych okrętów wyposażonych w znacznie mniej liczną artylerię i torpedy. Oprócz takich wątpliwości natury technologicznej, nie wspominając o wątpliwościach strategicznych, taktycznych i dotyczących bezpieczeństwa narodowego, sam Zarząd doświadczał szybkiej rotacji personelu pod koniec lat 70. Pomiędzy 1876 rokiem, kiedy odszedł na emeryturę sir Alexander Milne, a 1879 rokiem, aż trzech, a jeśli wliczyć Milne'a - czterech mężczyzn zajmowało stanowisko Pierwszego Lorda Admiralicji. Dwóch z nich, Hastings Yelverton i George Wellesley, miało niewielkie doświadczenie zarówno w administracji, jak i w kwestiach technicznych. Yelverton, dodatkowo, przez większość kadencji w latach 1876-7 cierpiał z powodu złego stanu zdrowia. Dopiero wraz z nominacją Astleya Coopera Keya (1879-85) powróciła pewna konsekwencja w procesie podejmowania decyzji, ale nawet wtedy nie wszystko było idealne, ponieważ Key, choć znany ze swojej wiedzy technicznej, zwłaszcza w kwestiach artylerii, był z natury ostrożnym człowiekiem, który dodatkowo skupiał się na szczegółach kosztem zrozumienia szerszego obrazu. Rotacja personelu była mniej zauważalna wśród młodszych Lordów Morskich, ale nadal istotna.
Najbardziej widoczną konsekwencją tej kombinacji czynników było znaczne spowolnienie budowy okrętów głównych w latach 70. XIX wieku. Rząd konserwatywny z lat 1866-1868 rozpoczął budowę trzynastu dużych, opancerzonych okrętów artyleryjskich, rząd liberalny z lat 1868-1874 przyczynił się do budowy kolejnych jedenastu, podczas gdy kolejna konserwatywna administracja z lat 1874-1880 rozpoczęła jedynie budowę dziewięciu okrętów pancernych - dziesięciu, jeśli uwzględnimy "POLYPHEMUS" - spośród których pięć ("INFLEXIBLE", "NELSON", "NORTHAMPTON", "AJAX" i "AGAMEMNON") było już w trakcie budowy w 1876 roku. W ciągu ostatnich czterech lat tej administracji rozpoczęto jedynie budowę "COLOSSUS", "EDINBURGH", taranowca torpedowego "POLYPHEMUS", taranowca pancernego "CONQUEROR" oraz właśnie "COLLINGWOOD", pierwszego okrętu serii "ADMIRAL". W miarę zmniejszania się liczby okrętów w budowie, tempo prac również spowolniało, gdyż pokusa modyfikacji projektów w celu uwzględnienia nowoczesnej broni, systemów ochrony i innych technologii stawała się nieodparta. Budowa "INFLEXIBLE" trwała siedem i pół roku, "AJAX" siedem lat, "AGAMEMNON" prawie siedem lat, "COLOSSUS" ponad siedem lat, a "EDINBURGH" ponad osiem lat, chociaż te dwa ostatnie były już kompletnie zbudowane, z wyjątkiem uzbrojenia, w ciągu pięciu lat. Nawet budowa "POLYPHEMUS", mimo niewielkiej wyporności jednostki zajęła cztery lata.
W międzyczasie Francuzi kontynuowali ambitny program rozbudowy floty, który rozpoczął się w 1872 roku, ale bezpośrednio po wojnie francusko-niemieckiej początkowo nie miał najwyższego priorytetu. W latach 1875-1880 Francuzi zwodowali trzynaście okrętów liniowych oraz cztery opancerzone jednostki obrony wybrzeża, co było ponad dwukrotnie większą liczbą niż łącznie siedem okrętów pancernych rozpoczętych przez Wielką Brytanię w tych latach. Już w 1877 roku Houston Stewart ostrzegał, że Francuzi "szybko nas wyprzedzają, i jeżeli zdecydują się na budowę 12 pancerników, które zostaną ukończone do końca 1881 roku, Marynarka Francji będzie zdecydowanie przewyższać Marynarkę Wojenną Wielkiej Brytanii pod względem ilości okrętów i dział". Podobne stanowisko wyraził Drugi Lord Marynarki Wojennej, Arthur Hood, który obliczył, że relatywna liczba znajdujących się w linii i budowanych okrętów pancernych wynosiła pięćdziesiąt jeden dla Wielkiej Brytanii i pięćdziesiąt pięć dla Francji, oraz Pierwszy Lord Marynarki, Wellesley, który ostrzegł, że program budowy Francji "daje jej znaczną przewagę... chyba że podejmuje się w tym kraju [Wielkiej Brytanii] kroki mające za nią nadążyć". Niemniej jednak, ówczesny Pierwszy Lord Admiralicji (First Lord of the Admiralty) William Henry Smith całkowicie zbagatelizował te alarmujące doniesienia . Rada Admiralicji ani nie zwiększyła tempa budowy istniejących okrętów, ani nie zatwierdziła budowy nowych w wyniku tej wymiany poglądów.
Jednak mylnym jest przypisanie tego pozornego lenistwa wyłącznie politykom zasiadającym w Admiralicji: było to przynajmniej w równym stopniu wynikiem technologicznej niepewności, która ogarnęła Radę po 1875 roku. Istniały przekonujące argumenty przemawiające za opóźnieniem rozpoczęcia budowy nowych pancerników, dopóki nie zostanie ustalona użyteczność jednostek typu "POLYPHEMUS" (choć sposób oceny przydatności bojowej prototypów jednostek bez realnego udziału w działaniach wojennych był problemem, który Admiralicja zdawała się zdecydowanie ignorować). Barnaby ujął to w ten sposób, iż ma nadzieję, "że "POLYPHEMUS" okaże się poważnym zagrożeniem " dla takich okrętów, jakie wówczas budowały Włochy i Francja, bez konieczności ponoszenia kosztów "połączenia w jednym okręcie trzech cech: dużej prędkości, wielkiej zdolności obronnej w postaci pancerza i dużej skuteczności dział". Oczywiście, wspomniany taranowiec torpedowy nie był gotowy do prób aż do 1882 roku, więc w 1879 lub 1880 roku jego potencjał mógł być jedynie wynikiem spekulacji i domysłów.
Ale nawet jeśli uznać konieczność budowy większej liczby okrętów głównych, w Admiralicji nie było żadnego konsensusu co do tego, jakiego rodzaju okręt należy budować. Kontroler i D.N.C. zasadniczo opowiadali się za naśladowaniem Włochów poprzez ograniczenie grubości pancerza burtowego na rzecz większej prędkości i siły ognia. Barnaby nakreślił podstawy swojej wizji przed Radą Admiralicji w 1880 roku: "Jeśli "POLYPHEMUS" nie jest uważany za wiarygodnego przeciwnika dla pancerników I klasy... a pancerniki są wymagane, zalecamy przyjęcie wysokiej prędkości, najnowszych, ciężkich dział o dużej mocy o wadze 60 ton, chronionych grubym pancerzem stalowym o grubości 18 lub 20 cali, ale zalecamy ograniczenie pancerza na burtach i przyjęcie podwodnego pokładu ochronnego...". Jednak taki okręt wymagałby znacznego zwiększenia wyporności, nie wspominając o mocy silnika, dla przykładu modele włoskiej konstrukcji miały w przybliżeniu 14 000 ls, czyli prawie 50 procent więcej niż "COLOSSUS". Director of Naval Ordnance Richard Vesey Hamilton nie zgadzał się z tym i zamiast tego opowiadał się za okrętami z wieżami artyleryjskimi, ale na kadłubach w typie francuskich pancerników drugiej klasy "VAUBAN" i "DUGUESCLIN" (6112 ton). Na domiar złego inni wysocy członkowie Admiralizji mieli zgoła odmienne zdania. Dla przykładu Hood chciał czegoś zupełnie innego, opartego na austriackim okręcie z baterią centralną "TEGETTHOFF" (7600 ton). A Wellesley, dopóki był członkiem Rady Admiralicji (1877-1879), nie wyrażał jawnie swoich preferencji co do rodzaju okrętu, ale wyraźnie opowiadał się przeciwko projektom o wyporności większej niż 10 000 ton. W tych okolicznościach jest niezwykłe, że Admiralicja była w stanie ustalić jakikolwiek projekt, a tym bardziej taki, który jak sie później okazało w wielu aspektach miał wskazywać drogę do standaryzowanych typów predrednotów z okresu po 1889 roku.
Jak widać postępujący kryzys zaczął wywoływać coraz żarliwsze dyskusje, na temat tego ile i jakich okrętów powinno zasilić Royal Navy w kolejnych latach. Musiano wziąć pod uwagę nowe zdobycze techniki (jak dla przykładu zagrożenie torpedami), jak i kwestie natury finansowej, które poważnie komplikowały kwestie budowy nowych pancerników. Przeciągająca się budowa nowych jednostek wymuszała modernizację pozostających w służbie, co pochłaniało sumy możliwe do przeznaczenia na budowę nowych okrętów.
Pierwsze przymiarki co do przyszłego HMS "COLLINGWOOD" zostały poczynione 20 sierpnia 1879 r., kiedy to Pierwszy Lord Admiralicji W. H. Smith, który listownie poprosił głównego Kontrolera Floty oraz Nathaniela Barnaby’ego o ich propozycje projektu nowej jednostki, zgodnie z ich wiedzą, potrzebami Royal Navy i obecnymi możliwościami technicznymi. Barnaby zaproponował w liście z 9 września 1879 r., że jeśli stocznie marynarki potrzebują więcej pracy na lata 1880-81, przygotuje projekt pozbawionego omasztowania i wyposażonego w taran okrętu obrony wybrzeża około 1000 ton mniejszego od pancernika "AGAMEMNON", o podobnej strukturze opancerzenia, prędkości wynoszącej 14 węzłów i uzbrojeniu głównym składającym się z dwóch armat 80-tonowych. Jednak rozsądnie zaproponował, że najpierw powinno się zakończyć budowę czterech jednostek typu "AJAX" i "INFLEXIBLE".
Zanim Barnaby zaproponował swój projekt, dokonał bilansu obecnej równowagi między flotami bojowymi francuskimi i brytyjskimi, oceniając, że rodzime okręty są znacznie lepiej zbilansowane niż okręty francuskie, chociaż nie wspomniał o podstawach, na których się oparł. Dodał, że połowa osiemnastu francuskich pancerników znajdujących się w trakcie budowy, była zaprojektowana do obrony wybrzeża: "na kadłubach o zbliżonym rozmiarze do "NELSON" i "NORTHAMPTON" oraz ich prędkości, wprowadzili 18-20 cali pancerza i 2 działa 17-calowe w barbetach". Oceniając ten projekt D.N.C. był sceptyczny co do wartości bojowej takich okrętów, przewidując argumenty Jeune Ecole o ponad pół dekady wcześniej, sugerując, że "liczne kanonierki z ciężkim działem w każdej oraz okręty torpedowe były lepsze do tego celu [obrony wybrzeża] niż francuskie okręty".
Jednak wizja Barnaby'ego wyrażała dwie ukryte sprzeczności. Po pierwsze, jeśli "liczne okręty artyleryjskie i torpedowe" lepiej służyłyby Francuzom do zadań obrony wybrzeża, dlaczego zaproponował dla tego samego celu projekt tak podobny do tego, który dopiero co skrytykował? A jeśli brytyjski okręt miał być, podobnie jak jego poprzednicy, budowany zarówno do obrony wybrzeża, jak i do ataku na fortyfikacje - co z pewnością wyjaśniałoby, dlaczego bardziej preferował okręt liniowy niż torpedowce - prowadziło to jedynie do kolejnej zagadkowej sprzeczności logicznej. Barbety były znacznie bardziej podatne na ogień stromotorowy i skośny (z wyższej pozycji) niż wieże, a taki rodzaj ognia był znacznie bardziej prawdopodobny w walce o pozycje brzegowe niż w walce na morzu, przynajmniej w tamtym okresie. Ponadto, dlaczego, jeśli Barnaby w poprzednim roku doszedł do wniosku, że taranowanie nie będzie odgrywać głównej roli w przyszłych bitwach morskich, wyraźnie zaproponował dziób w formie tarana? Biorąc pod uwagę powyższe wątpliwości wydaje się, że jego poglądy były głównie powodowane względami finansowymi, a nie jak najlepszym dopasowaniem projektu dla określonej roli. O ile taran był ogólnie akceptowany przez Admiralicję jako element uzbrojenia przydatny do "sprzątania" po prawdziwej bitwie uszkodzonych wcześniej okrętów, to już zastosowanie barbet musiało wywołać sporo kontrowersji.
Wkrótce po zaproponowaniu projektu Barnaby zapewnił jednak dodatkową zachętę do przejścia na barbety (Barnaby to Houston Stewart, 11 październik 1879). Jak przyznał, jego początkowe sugestie "raczej przedstawiały nurt myśli niż wyraźne stanowisko". Od tamtej pory jednak "otrzymał wstępne szkice najnowszego [francuskiego] projektu". Spośród dziewięciu francuskich okrętów w trakcie budowy, cztery "należały do typu "REQUIN" [w literaturze nazywane typem "TERRIBLE"], które wydawały się być przede wszystkim zaprojektowane z myślą o ciężkich walkach na Morzu Śródziemnym, Kanale lub Bałtyku, a nie wyłącznie dla zadań na wybrzeżu". Jeśli zamierzonymi przeciwnikami były nie forty a okręty, wiele zastrzeżeń (choć nie wszystkie), co do stosowania barbet znikało. Francuskie okręty liniowe typu "TERRIBLE", opisane przez D.N.C., były pośrednimi typami rozpoczętymi w latach 1877-8, o wyższej burcie niż okręty obrony wybrzeża, ale nie tak wysokiej jak inne ówczesne francuskie pancerniki. Były to okręty pancerne o wyporności 7230 ton, z pełnym pasem pancernym o grubości dochodzącej do 495 mm (na wysokości maszynowni, poza tym obszarem 305 mm). Pokład pancerny dochodził do 75 mm, zaś uzbrojenie składało się z dwóch dział o kalibrze 420 mm ustawionych na niskich barbetach na dziobie i na rufie okrętu, opancerzonych płytami o grubości 456 mm. Artylerię średnią na tym okręcie reprezentowały 4 działa 100 mm. Pod wieloma względami były one zauważalnie podobne do projektu zaproponowanego przez Barnaby'ego, można więc z dużym prawdopodobieństwem założyć, że projekt francuskich pancerników stanowił podstawę dla przyszłego "COLLINGWOOD".
Podczas oczekiwania na odpowiedź od Zarządu, w pierwszej połowie października 1879 roku, Barnaby nakazał swojemu departamentowi opracować szczegóły projektu, obliczając długość, szerokość, zanurzenie oraz moc silnika potrzebną do osiągnięcia "prędkości 14 węzłów", a także rozmieszczenie dział i pancerza (Barnaby memorandum "Principles of New Design for Coast Warfare" Barnaby to Wright, 14 paźdzernik 1879 r.). Pierwsze, wstępne prace projektowe zostały zakończone jesienią 1879 r. Zakładały zbudowanie pancernika II klasy zasadniczo będącego nieco powiększoną kopią francuskiego pancernika typu "TERRIBLE" z działami umieszczonymi w barbetach, na specjalnych podnoszonych platformach. W porównaniu do francuskiego pancernika, brytyjski okręt miał mieć również wyższą wolną burtę i kadłub wykonany ze stali. Schemat opancerzenia składał się z krótkiej centralnej cytadeli i pokładu pancernego we wrażliwych rejonach, zaś artyleria średnia miała składać się z czterech dział 6-calowych (152 mm) ustawionych na śródokręciu pomiędzy działami artylerii głównej. Dla okrętu zaplanowano prędkość 14 węzłów (projektowa moc maszyn 5000 ihp), zaś oszczędności wagowe przeznaczono w całości na zwiększenie zasięgu, poprzez zwiększenie zapasu zabieranego węgla.
Jednakże szybko okazało się, że potrzeba będzie zmodyfikować projekt, gdyż oprócz kwestii związanych z założeniami taktycznymi i strategicznymi oraz sprawami związanymi z konstrukcją samego okrętu, narastały kontrowersje i spory związane z bardzo ważnym zagadnieniem jakim była artyleria, a raczej jej technologiczne założenia konstrukcyjne. Już 5 kwietnia 1875 roku Captain Philip Nolan, R.N. przemówił w Izbie Gmin, aby "zwrócić uwagę na obecne wyjątkowe położenie kraju" pod względem produkcji armat odprzodowych i powiedział, że jego zdaniem "Brytyjczycy wykazali niezwykłą odwagę, a raczej nieustraszoność, występując naprzeciwko ogólnemu trendowi na kontynencie". Dodał, że na ostatnim spotkaniu Instytutu Inżynierów Cywilnych (Institute of Civil Engineers) "wszyscy mówcy wyrazili wyraźne wskazanie na korzyść dział ładowania odtylcowego, a prezydent [Instytutu] stwierdził ponadto, że Sir Joseph Whitworth i Sir William Armstrong", dwaj ówcześni prominentni producenci uzbrojenia, "wyrażali podobne poglądy". Według Nolana, opór wobec dział odtylcowych wynikał z mentalności. Odwołując się do problemów napotkanych przy wczesnych działach odtylcowych Armstronga, przytoczył raport United States Navy, który twierdził, że Brytyjczycy porzucili ładowanie odtylcowe, ponieważ "okazało się, że jest zawodne" i wtedy, jak powiedział Nolan, "powstało uprzedzone przekonanie, że skoro nie udało nam się znaleźć rozwiązania problemu, to problem musi być nieuchronnie nierozwiązywalny". Mimo to, jak twierdził, "jest tylko kwestią czasu, kiedy przejdziemy na ładowanie odtylcowe i dlatego trzymając się naszego obecnego systemu, tylko odkładamy ten dzień" w którym będziemy musieli się zmierzyć z tym technologicznym wyzwaniem.
Obrona dotychczasowo używanego systemu ładowania odprzodowego była prowadzona przez Lorda Eustace'a Cecila i Gathorne'a Hardy'ego, odpowiednio Asystenta Sekretarza i Sekretarza Wojny. Pierwszy przeglądał wnioski różnych komisji, które w ciągu ostatnich piętnastu lat zostały powołane do zbadania tej kwestii, podkreślając raport wydany w 1871 roku porównujący oba systemy ładowania. Według tej komisji, stwierdził Cecil, "działo odprzodowe jest lepsze pod względem zasięgu i celności, prostoty, łatwości naprawy, łatwości obsługi, szybkostrzelności i kosztów". Niemniej jednak, Asystent Sekretarza Wojny przyznał, że Nolan "wygłosił bardzo mocne uwagi" i przytoczył zagraniczny raport na ten temat, który stwierdził, że "najbliższa przyszłość należy do ładowania odtylcowego...". Niemniej jednak, Cecil utrzymywał, że "jest całkowicie pewne, że nie powinno się przyjąć systemu dział ładowania odtylcowo, chyba że znajdą taki, który jest lepszy od wszystkich znanych armat ładowanych odprzodowo". Taką broń, argumentował, nadal trudno znaleźć, oraz wyraził nadzieję na "przekonanie" Nolana, że "czas na działanie w tej sprawie jeszcze nie nadszedł". Podobnie Gathorne Hardy nie poparł Nolana w jego ostrzeżeniach, jednak zapewnił Izbę, że rząd jest "zdeterminowany, aby mieć szeroko otwarte oczy i nie cofać się przed żadnymi wydatkami i ponieść je, kiedy będą pewni, że są na właściwym tropie". W ten sposób sprawa spoczęła w Izbie Gmin.
Trzy i pół tygodnia później kwestia uzbrojenia została poruszona w Izbie Lordów, gdy były Pierwszy Lord Admiralicji, książę Somerset, omówił najpierw argumenty za i przeciw działom odtylcowym w uzbrojeniu floty, a następnie "przewidując, że działa odtylcowe staną się niezbędne dla Marynarki" zalecał "abyśmy spróbowali ich bez zwłoki". W trakcie toczącej się debaty nawet dowódca armii, książę Cambridge, którego konserwatyzm był dobrze znany w kręgach wojskowych i politycznych, zauważył: "Kiedy widzimy, że państwa kontynentalne nadal używają dział odtylcowych po doświadczeniu uczciwego testu polowego [podczas wojny francusko-niemieckiej], musimy wziąć pod uwagę, że w pewnym stopniu cofnęliśmy się, wracając do dział odprzodowych". Jednak książę zalecał "postępować z największą możliwą ostrożnością", gdyż nie ma żadnego powodu, "dlaczego mielibyśmy pędzić na oślep do przyjęcia dział odtylcowych". Rzecznik rządu, książę Richmond, szybko zapewnił swoich kolegów z Izby Lordów, że Sekretarz Wojny, w którego zakresie odpowiedzialności było nadzorowanie projektowania i produkcji uzbrojenia, "nie jest przywiązany do żadnego konkretnego systemu i że jakikolwiek system zostanie uznany za najdoskonalszy, ten powinien być przyjęty przez nasz kraj". Podobne zapewnienia padły ze strony innego rzecznika Ministerstwa, hrabiego Malmesbury, który wezwał Lordów, aby "nie sądzić, że Rząd uważa tę sprawę za załatwioną". Jednak redaktorzy "The Times" oczekiwali czegoś więcej niż tylko zapewnienia i w komentarzu do debaty w Izbie Lordów zauważyli, że ani Malmesbury, ani Richmond jednoznacznie nie stwierdzili, "że pan Hardy [Sekretarz Wojny] sam zainicjuje eksperymenty". "Jeśli tego nie zrobimy", kontynuowała gazeta, "i nie zrobimy tego systematycznie, okaże się, że za rok nie poczyniliśmy żadnych postępów w kierunku konstrukcji lepszego systemu". "Jeśli działa odtylcowe są na tyle zaawansowane, że cała Europa jest w nie uzbrojona", podsumował artykuł, "to muszą być na tyle zaawansowane, aby poddać je eksperymentom".
"The Times" słusznie poddał w wątpliwość oświadczenia i zapewnienia rządu w tej sprawie, ponieważ kwestia uzbrojenia nie została podniesiona ponownie w Parlamencie przez kolejne trzy lata, a nawet wtedy tylko krótko. W 1878 roku wicehrabia Bury zapewnił księcia Somerset, że departamenty zajmujące się uzbrojeniem testują nowe projekty zarówno broni, jak i pancerzy. Jednak, jak zauważyła gazeta (The Times, 18 maja 1878), w Wielkiej Brytanii "wciąż jest preferowany prostszy system ładowania przez przewód lufy". Dopiero w 1879 roku, w wyniku wybuchu jednego z ciężkich dział na pokładzie HMS "THUNDERER", tragedii, w której zginęło lub odniosło obrażenia czterdziestu pięciu oficerów i marynarzy, kwestia uzbrojenia została ponownie otwarta. Wybuch nastąpił wskutek przypadkowego podwójnego naładowania działa, ale uwaga opinii publicznej szybko skupiła się na brytyjskim systemie uzbrojenia. Redaktorzy "The Times" przekonywali (The Times, 31 marca 1879), że "to nie mogło się zdarzyć w żadnym przypadku, gdyby działo było armatą odtylcową". Do 17 marca lord Elphinstone, twierdząc, że Admiralicja "nie jest stronnicza na korzyść uzbrojenia odprzodowego", poinformował Izbę Lordów, że Komitet Uzbrojenia podejmie się zbadania tej sprawy. Czas najwyższy, jak osądził "The Times". W artykule z 4 kwietnia stwierdzono, że "ta ważna decyzja nie została podjęta ani chwili za późno", ponieważ "musi być to oczywiste nawet dla najbardziej obojętnych obserwatorów, że coś jest bardzo nie tak z naszym obecnym systemem uzbrojenia morskiego".
Pod koniec lat 70. XIX wieku istniał kolejny powód do przejścia na działa w systemie ładowania odtylcowego. Druga połowa tego dziesięciolecia przyniosła kilka postępów w chemii i produkcji prochu strzelniczego. Środek miotający używany w brytyjskim uzbrojeniu był odmianą prochu czarnego ("black powder") bardziej wybuchowego niż formuły stosowane w większości zagranicznych armii. W 1867 roku Spencer Robinson zauważył, że Francuzi używali "mniej wybuchowego prochu", co było jednym z powodów, dla których mogli bezpiecznie używać dział odtylcowych nawet przed wynalezieniem przez de Bange'a elastycznego uszczelniacza. Brytyjski proch strzelniczy spalał się praktycznie natychmiast po zapłonie, powodując bardzo silną eksplozję, co w dużej mierze tłumaczyło wyższe prędkości wylotowe brytyjskiego uzbrojenia. Jednak ten wybuchowy proch narażał armaty na duże naprężenia, dlatego brytyjskie działa odprzodowe były konstruowane z mocno wzmocnionymi komorami prochowymi, aby wytrzymać siłę detonacji. Nawet ta ostrożność nie była jednak całkowicie wystarczająca. Brytyjski proch strzelniczy sprawdzał się w małokalibrowych działach, ale w większych egzemplarzach nagłe ciśnienie generowane przez eksplozję okazywało się zbyt silne dla dział i pocisków. Stawiając czoła temu problemowi, chemicy i producenci zarówno w kraju, jak i za granicą (zagraniczne działa borykały się z tym samym problemem, chociaż w mniejszym stopniu), zaczęli tworzyć mniej wybuchowe formy materiału miotającego. Po pierwsze, pod koniec lat 60. XIX wieku, pojawił się tzw. "pebble powder" - proch formowany w większe ziarna, aby spowolnić tempo zapłonu. Pod koniec lat 70. XIX wieku opracowano "prismatic powder", który był doskonałą alternatywą dla czarnego prochu, i został stworzony przez eksperta ds. uzbrojenia Stanów Zjednoczonych, Arthura Rodmana. Proch pryzmatyczny był chemicznie podobny do czarnego prochu, ale zamiast być produkowany w oddzielnych ziarnach, był prasowany w sześciokątne bloki. Po zapłonie ten bardzo gęsty proch spalał się od powierzchni do środka, najpierw generując stosunkowo niskie ciśnienie, a następnie, gdy płomień rozsadzał graniaste kształty i penetrował dalej w głąb prochu, tempo zapłonu przyspieszało, a wraz z nim ciśnienie w lufie działa. Jednak ten przełom pogłębił istniejące problemy z brytyjskim uzbrojeniem, ponieważ gdy proch pryzmatyczny był używany w krótkolufowych brytyjskich działach odprzodowych, choć stres na dziale był znacznie zmniejszony, to jednak w momencie opuszczenia lufy przez pocisk znaczna część prochu wciąż nie spłonęła, a to oczywiście powodowało spadek prędkości wylotowej pocisku. Oznaczało to również, że moc i prędkość wylotowa pocisku mogły być łatwiej i bezpieczniej zwiększane nie poprzez powiększanie średnicy lufy lub ilości prochu, ale po prostu poprzez wydłużenie lufy, aby skorzystać z większej siły rozprężającej nowego materiału miotającego.
Jednakże przedłużanie luf brytyjskich ciężkich dział ładowanych odprzodowo nie było wbrew pozorom prostym zadaniem. Eskalacja rozmiarów ciężkiego uzbrojenia morskiego od 1865 do 1875 roku, od 12 do 25 ton, następnie od 25 do 35, potem do 38 ton, a ostatecznie do 81 ton, stwarzała już poważne trudności w procesie ładowania. Pociski odmiany "common" dla dział 81-tonowych na okręcie "INFLEXIBLE" ważyły 771 kg (1700 lb), a ładunek prochowy kolejne 204 kg (450 lb). Nawet znacznie mniejsze działo 35-tonowe używało kombinacji pocisku i prochu o wadze 367 kg (810 lb). Trudność w ręcznym przenoszeniu tak ciężkich ładunków do wylotu lufy, a następnie wciskaniem ich na całej długości lufy, zmusiła Marynarkę do przyjęcia w 1875 roku hydraulicznych urządzeń do ładowania, kolejnego wynalazku płynącego z płodnego umysłu Sir Williama Armstronga. Ponadto, rozmiar dział 38 i 81-tonowych zmusił projektantów okrętów, na których były one zamontowane, do opracowania systemu, w którym działa były ładowane z zewnątrz ich wież. Mechanizm ładowania był ukryty pod pancerną pokrywą, która znajdowała się na zewnątrz wieży, nieco poniżej poziomu dział. Aby załadować wieżę, była ona obracana w stronę gdzie znajdował się mechanizm ładowania, a działa były opuszczane, aby wyrównać się z hydraulicznym tłokiem. Ten czasochłonny proces w dużej mierze przyczyniał się do notorycznie wolnego tempa strzelania największych brytyjskich dział odtylcowych. W 1867 roku Arthur Hood mógł chwalić szybkość strzelania działa 12-tonowego, ale podczas bombardowania Aleksandrii w 1882 roku cztery odprzodowe działa 81-tonowe na "INFLEXIBLE" zostały odpalone łącznie 208 razy w ciągu dziesięciogodzinnego starcia, co daje średnio jeden strzał na działo co jedenaście minut. Wydłużanie luf dział w celu wykorzystania możliwości nowej formy prochu generowałoby jeszcze większe problemy z ładowaniem. Ten problem nie był jedynym, z jakim trzeba było się zmierzyć. Odkryto, że większa ilość prochu o dużych ziarnach może być bezpiecznie spalana bez zwiększania maksymalnego ciśnienia, jeśli ładunek miotający jest "powietrzno-rozłączony" - czyli jeśli komora prochowa jest większa niż rzeczywisty ładunek. Takie rozwiązanie technologiczne wskazywało bezpośrednio na przewagę systemu ładowania odtylcowego, gdyż w przypadku takich armat można było bardzo precyzyjnie zaprojektować kształt i rozmiar komory prochowej.
Jednak Royal Navy zachowała swoje działa odprzodowe przez późne lata 70. i w latach 80., chociaż po 1872 roku stopniowo traciły one na rzecz konkurencyjnych systemów. Pomimo konserwatyzmu przejawionego w rekomendacjach Coopera Keya, decyzji Komisji Childersa o niezatwierdzaniu eksperymentów z działami odtylcowymi w 1868 roku i kontynuowanego stosowania systemu ładowania odprzodowego w Woolwich przez całe lata 70., Admiralicja praktycznie nie miała kontroli nad rodzajem dział zamontowanych na okrętach wojennych Jej Królewskiej Mości. Przed rokiem 1856 Biuro Artylerii Marynarki Wojennej (Bureau of Ordnance) było odpowiedzialne za projektowanie broni znajdującej się w służbie, ale ten departament został zlikwidowany w ramach reform po wstydliwym występie Wielkiej Brytanii w wojnie krymskiej. Po jego likwidacji, wyłączną odpowiedzialność za uzbrojenie zarówno dla służby lądowej jak i morskiej powierzono Departamentowi Artylerii (Ordnance Department), który podlegał jedynie Ministerstwu Wojny (War Office). Ta konsolidacja być może była wczesnym podejściem do unifikacji wyposażenia używanego przez Armię i Marynarkę, ale jej konsekwencje były katastrofalne dla tej ostatniej. Admiralicja nie pozostawała ślepa na coraz niższy priorytet dla uzbrojenia Marynarki od połowy lat 70. Jej departamenty które kompetencyjnie miały do czynienia z uzbrojeniem, były w pełni świadome pogarszającej się sytuacji. W czerwcu 1877 roku Departament Konstrukcji (Constructor’s Department) otwarcie przyznał (Remarks of Constructor’s Department on Report from Foreign Office to Admiralty, 26 czerwca 1877) , że "niemieckie działo 10,3 cala jest znacznie lepsze od naszego działa 11 cali o masie 25 ton" i że "nowe niemieckie działo 17 cm [6,6-calowe według nomenklatury brytyjskiej] jest... znacznie lepsze od naszego działa 6,5-tonowego o kalibrze 7 cali". W listopadzie tego samego roku brytyjski attaché morski we Francji, Captain Nicholson donosił (Foreign Office to Admiralty, 15 listopad 1877), że "można powiedzieć, że Anglicy mają mocniejsze i lepiej opancerzone okręty, ale Francuzi mają silniejsze działa". Zarówno Kontroler William Houston Stewart, jak i Dyrektor ds. Konstrukcji Okrętów (D.N.C.) Nathaniel Barnaby zgadzali się z oceną Nicholsona. Admiralicja doskonale zdawała sobie sprawę z pogarszającej się sytuacji w zakresie uzbrojenia, ale nie mogła przekonać Departamentu Artylerii do zajęcia się tym w konstruktywny sposób.
Wśród dokumentów dotyczących pancerników "AJAX" i "AGAMEMNON" znajduje się niezwykły dokument zatytułowany "Streszczenie korespondencji dotyczącej uzbrojenia typu "AJAX", "COLOSSUS" i "EDINBURGH" (dawniej "MAJESTIC") oraz produkcji itp. 43-tonowego działa odtylcowego" ( Precis of Correspondence relative to the Armament of the Ajax, Colossus and Edinburgh (late Majestic) class and the Manufacture &c of the 43-ton Breech-loading Gun, 1882), który obrazowo ilustruje trudności, jakie towarzyszyły procesowi zamówienia nowego ciężkiego działa morskiego. Proces ten trwał ponad cztery lata. W sierpniu 1878 roku Sir William Armstrong zgłosił się do Admiralicji z detalami "wyników niedawno przeprowadzonych eksperymentów z produkcją ciężkich dział w Elswick [huta firmy], dzięki którym uzyskano znacznie większy efekt przy zmniejszonej wadze dział". Działo odtylcowe kalibru 203 mm (8 in) Armstronga osiągnęło prędkość wylotową 2116 ft/s, co stanowiło znaczny postęp, biorąc pod uwagę, że prędkość wylotowa działa odprzodowego o podobnym kalibrze z Woolwich wynosiła tylko 1413 ft/s. Armstrong dodał, że "działo kalibru 12 cali o wadze 40 ton jest w trakcie produkcji i oczekuje się, że będzie miało moc penetracyjną równą nowemu [odprzodowemu] działu 80-tonowemu", a "przyjęcie dział tego nowego typu znacznie zwiększyłoby siłę istniejących okrętów i znacznie zmniejszyłoby rozmiar przyszłych jednostek w stosunku do siły uzbrojenia". Ostatecznie, baron uzbrojenia wyraził opinię, że "kwestia działa odtylcowego sama się narzuca" i uprzejmie "oferuje wszelką pomoc ze strony swojej firmy w prowadzeniu odpowiednich badań".
Zarząd W.H. Smith'a wyraził natychmiastowe zainteresowanie. 10 września 1878 r. firma Armstronga została zapytana o swoją opinię na temat możliwości zmiany wież pancerników "AJAX" i "AGAMEMNON", które wtedy były w trakcie budowy, "w celu uzyskania istotnej przewagi w zakresie uzbrojenia lub sposobie montażu i obsługi". Odpowiedź Armstronga była optymistyczna, wyraził pozytywna opinię na temat tego, "że uzbrojenie "AJAX" i "AGAMEMNON" można by zmienić na korzyść". Jednak na początku października, gdy Ministerstwo Wojny otrzymało tę korespondencję, Admiralicja została poinformowana, że Departament Artylerii podejmie się dostarczenia ulepszonego działa, "jeśli ich Lordostwo przedstawi swoje wymagania". Ta oferta nie została dobrze przyjęta przez Admiralicję, zwłaszcza gdy dowiedziano się, że działo oferowane przez Departament Artylerii zostało już wcześniej odrzucone przez D.N.O. Richarda Vesey Hamiltona jako "zbyt długie dla celów morskich". W wyniku tych niekonkluzywnych negocjacji Departament Wojny zrezygnował z tego zapytania pod koniec 1878 roku. Podmiana dział pancerników "AJAX" i "AGAMEMNON" była przedmiotem debaty w Admiralicji przez dwa miesiące. Barnaby i Vesey Hamilton opowiadali się za testowaniem dział ładowanych odtylcowo, a Houston Stewart był ich stanowczym zwolennikiem, ale sir George Wellesley i sir Arthur Hood, odpowiednio Pierwszy i Drugi Lord Morski, preferowali 38-tonowe działo ładowane od wylotu lufy. Dopiero 23 grudnia Pierwszy Lord Smith rozstrzygnął tę kwestię , postanawiając, że "nie jest gotów dłużej opóźniać tych okrętów" podczas gdy dyskutowano o ich uzbrojeniu. Dodał jeszcze, że "podmiana na dłuższe działa ładowane odtylcowo, lub ładowane spoza wieży... wiąże się z ważnymi kwestiami, które nie mogą być pochopnie rozstrzygnięte, a długie działa nie są jeszcze wykonane i przetestowane. Okręty muszą być ukończone z myślą o dziale o wadze 38 ton, tak jak jest teraz".
To zakończyło sprawę dotyczącą okrętów, które były wówczas w trakcie budowy. Ale pytanie, jakie działa zamontować w przyszłych projektach, pozostawało otwarte. W tym samym miesiącu w którym Smith podjął decyzję dotyczącą okrętów typu "AGAMEMNON", model proponowanego uzbrojenia ładowanego odtylcowo i układu wież dla kolejnej trójki pancerników - "COLOSSUS", "EDINBURGH" i "CONQUEROR" - został przekazany do Admiralicji przez firmę Armstrong and Co. Następnie, w styczniu 1879 roku, działo HMS "THUNDERER" eksplodowało, co skłoniło do powołania w kwietniu 1897 r. Komitetu Artyleryjskiego (Ordnance Committee) do rozważenia "kwestii działa ładowanego odtylcowo i innych pytań, które mogą zostać przedstawione". Admiralicja miała prawo wyznaczyć dwóch członków Komitetu. którymi zostali Admiral Henry Boys, były D.N.O. oraz Captain Cyprian Bridge, przyszły Dyrektor Wywiad Morskiego (Director of Naval Intelligence) i pięciogwiazdkowy Admirał (Admiral of the Fleet). Tymczasem, nie czekając na raport Komitetu, Admiralicja doszła do własnego wniosku i w notatce z dnia 28 sierpnia 1879 r. poinformowała Biuro Wojny, że skłaniają się ku działom ładowanym odtylcowo według projektu Armstronga dla okrętów "COLOSSUS", "MAJESTIC" (przyszły HMS "EDINBURGH") i "CONQUEROR". Jednak następnego dnia Komitet Artyleryjski zarekomendował budowę nie działa zaprojektowanego przez Armstronga, ale raczej "działa odtylcowego kalibru 12 cali o wadze 43 ton zgodnie z projektem RGF [Royal Gun Factory] (Królewskiej Fabryki Armat) w Woolwich". Czy to z wyboru, czy z konieczności, Admiralicja później zgodziła się na tę propozycję. Jednak ta decyzja wywołała gwałtowny sprzeciw ze strony Armstronga. 8 grudnia 1879 roku firma napisała do Admiralicji, aby "skarżyć się, że teraz nie proponuje się im negocjacji w sprawie dostawy żadnego z tych dział, i podkreślają szczególne prawa, które posiadają do bardziej liberalnego traktowania". Armstrong podkreślał wkład swojej firmy w opracowanie nowoczesnych technologii budowy armat, w tym metody konstrukcji wytrzymałych luf poprzez opracowanie technologii "built-up" (metody konstrukcji znacznie wytrzymalszej lufy działa poprzez nakładanie na siebie wielu cylindrycznych członów), badania i rozwój konstrukcji nowoczesnych komór prochowych, doskonalenia elastycznych uszczelnień gazowych w celu zapewnienia pełnego zabezpieczenia zamka oraz ulepszania francuskiego systemu zamykania zamka.
Czy Admiralicja była, czy nie była zwolenniczką wzmocnienia rodzącego się kompleksu militarno-przemysłowego, odwołanie to musiało być przekonujące jako całość, ponieważ pod koniec stycznia 1880 r. firma została poproszona o przedstawienie pisemnej propozycji swoich warunków dostawy czterech dział ładowanych odtylcowo o wadze 43 ton dla okrętu "COLOSSUS". Przedstawione warunki były zadowalające. 20 lutego Admiralicja poinformowała Biuro Wojny o swoich działaniach i zaapelowała o to, aby "prośba Sir Williama Armstronga i spółki została spełniona ze względu na powszechnie znany charakter firmy i doskonałość wyrobów, które produkują, oraz konieczność dokonania natychmiastowej zmiany w naszym systemie artylerii, ze względu na szybki postęp w zakresie siły dział ładowanych odtylcowo przez obce państwa". Rada dodała, że Ich Lordowskie Moście "są również zdania, że wielka korzyść płynie z konkurencji prywatnych producentów, co zostało wykazane w przypadku budowy okrętów i projektowania oraz produkcji maszyn parowych, i że ta zasada powinna być rozszerzona na produkcję dział dla naszych okrętów pierwszej klasy."
Ten elokwentny apel nie spotkał się jednak z pozytywnym odbiorem. W kolejnym miesiącu (13 marca) Biuro Wojny odpowiedziało, "zwracając uwagę na niedogodności, jakie mogą wyniknąć z tego, że Admiralicja koresponduje i wysyła zapytania ofertowe od firm w zakresie dostaw, które zgodnie ze zwykłym trybem powinny być uzyskiwane i opłacane przez Departament Wojny". Ponadto wskazano, że Armstrong został już zobowiązany do dostarczenia mniejszych dział ładowanych odtylcowo (kalibru 152 mm (6 in)). Ponadto Departament nie chciał składać zamówienia u prywatnej firmy, dopóki nie zostanie przetestowane własne 43-tonowe działo ładowane odtylcowo z Royal Gun Factory. Armstrong obiecał, że będzie gotowy do testów w czerwcu 1881 r. Z drugiej strony, w marcu 1880 r. władze Departamentu Artylerii poinformowały D.N.C. że będą potrzebować pięciu miesięcy po tej dacie, aby dostarczyć broń do tego celu. 24 kwietnia 1880 r. Admiralicja zaapelowała do Biura Wojny o ponowne rozważenie swojej decyzji, argumentując, że powinna mieć możliwość skorzystania z doświadczenia i wiedzy eksperckiej firmy Armstronga, zwłaszcza że "uzbrojenie naszej floty miało właśnie przejść bardzo ważną zmianę, której znaczenie dla naszej siły morskiej nie może być niedocenione'. W odpowiedzi na ten apel Biuro Wojny zgodziło się zamówić pojedyncze 43-tonowe działo od Armstronga w celu przetestowania. To ustępstwo zdecydowanie nie oznaczało zakończenia sporu. 3 grudnia 1880 r. Vesey Hamilton napisał do Biura Wojny, aby dowiedzieć się, kiedy będzie gotowe 43-tonowe działo z Woolwich, oraz zakładając udane próby, kiedy Royal Gun Factory będzie w stanie dostarczyć działa dla okrętów "COLOSSUS", "EDINBURGH" i "CONQUEROR". Biuro Wojny odpowiedziało w dniu 14 grudnia, że pierwsze działo seryjne będzie gotowe w ciągu sześciu miesięcy, a kolejne egzemplarze będą ukończone co pięć tygodni. Oznaczało to, że nawet jeśli próby odbędą się bez zakłóceń, Woolwich będzie potrzebować półtora roku, aby dostarczyć dziesięć potrzebnych dział. Jak na złość, dodatkowo wystąpiło kilka komplikacji. Przez większość roku 1881 zajmowano się modyfikacją komory zamkowej prototypowego działa, aby pomieścić większą ilość ładunku miotającego. Jakby nie było końca upokorzeń dla Admiralicji, Biuro Wojny, w dniu 27 stycznia 1882 roku, stwierdziło, że "nie ma działa 43-tonowego w trakcie przygotowywania do służby morskiej, ale ponieważ istnieje kilka takich w budowie na potrzeby lądowe, nie będzie sprzeciwu wobec przeznaczenia dwóch [w tamtym okresie Admiralicja potrzebowała czternaście dział kalibru 12 cali) do służby morskiej. Produkcja będzie przyspieszona, ale potrzeba pięciu lub sześciu miesięcy na jej zakończenie."
Dopiero w lutym 1882 roku zatwierdzono projekt 12-calowego działa ładowanego odtylcowo z Royal Gun Factory, co jednak nie oznaczało szczęśliwego zakończenia problemów, gdyż masa pocisku nie została ustalona aż do września, a masa ładunku prochowego została ostatecznie określona dopiero w marcu 1884 roku. Jak więc wyraźnie widać, przejście na działa ładowane odtylcowo było nacechowane opóźnieniami zarówno przez spory związane z konserwatyzmem i polityką, jak i problemami technologicznymi, w tym również związanymi z nieprawidłowym procesem produkcyjnym, wadliwym materiałem i przestarzałymi metodami budowy. Powodowało to, że ze względu na opóźnienia powodujące wstrzymanie dostaw, okręty wchodziły do służby bez wszystkich swoich dział artylerii głównej. A, jak się później okazało, wspomniane 43-tonowe działo pierwotnie produkowane przez Woolwich musiało zostać ostatecznie przeprojektowane do 45 ton, z dodatkowymi 400 funtami przeznaczonymi na wzmocnienia po tym, jak jedno z wcześniejszych dział zamontowanych na HMS "COLLINGWOOD" eksplodowało podczas prób (patrz historia służby).
Mocno odbiegająca od normy metoda projektowania, zatwierdzania i dostarczania uzbrojenia morskiego osiągnęła punkt krytyczny po 1875 roku, ale już wcześniej stwarzała problemy. W swoim zeznaniu przed Komisją Hartingtona kilka lat później, Lord Morski i były Director of Naval Ordnance Hood, szczegółowo opisał ten system i jego wady: "szacunki dotyczące zapasów uzbrojenia morskiego wszystkich rodzajów i dział były przygotowywane przez D.N.O.; następnie były przedstawiane Radzie, a po zatwierdzeniu przez Radę były wysyłane do Ministerstwa Wojny w celu wykonania, ale pieniądze na pokrycie tych wymagań musiały być pozyskane z budżetu armii, co skutkowało znacznym obniżeniem tych szacunków”. Richard Vesey Hamilton przytoczył podobne problemy. Jak powiedział w 1884 r. "Nic nie mogło być bardziej niezadowalające niż sposób, w jaki były przedstawiane co roku szacunki dotyczące dział morskich, będąc krytykowanymi, manipulowanymi i obniżanymi przez Ministerstwo Wojny".
Problem stał się widoczny już we wczesnych latach 70. XIX wieku. John Fisher, późniejszy Admiral of the Fleet, a wówczas instruktor w ośrodku szkoleniowym artylerii HMS "Excellent", napisał w 1871 roku list (Fisher to Boys. 22 sierpnia 1871) do Henry'ego Boysa: "Zawsze gotuję się ze złości, gdy przypominam sobie wystudiowany i celowy sposób, w jaki Marynarka jest ignorowana we wszystkich tych miejscach, zwłaszcza w Woolwich i w nieco mniejszym stopniu w Chatham [siedzibie Królewskich Inżynierów (Royal Engineers)]. To ma swoje źródło w tym, że Admiralicja jest podporządkowana i zależna od Ministerstwa Wojny praktycznie w każdej dziedzinie związanej z wojną, od działa o wadze 35 ton aż po pikę abordażową i zwykłą łopatę."
Fisher wiedział o czym mówi. Dla przykładu 27 grudnia 1871 roku Sekretarz Wojny (Secretary for War) Edward Cardwell napisał do Pierwszego Lorda Admiralicji (First Lord of the Admiralty) George'a J. Goschena, skarżąc się na "żądanie... ze strony Admiralicji, które wiąże się z nieoczekiwanym dodatkiem w wysokości około 100 000 funtów za działa kalibru 9 cali i zastąpieniem dział odprzodowych przez działa ładowane odtylcowo" (Cardwell to Goschen (Copy), Private. 27 grudzień 1871). Ponadto Cardwell twierdził, że wcześniej zrozumiał, że Pierwszy Lord zapewnił go, że "w tym roku nie będzie zgłoszonych dużych żądań dotyczących dział". W wyniku tego, "nie mogę zmienić szacunku bez pewnej sankcji ze strony Rady Ministrów". Zarzuty Sekretarza Wojny nie spodobały się Goschenowi, który dzień później odpowiedział, że już na początku ostrzegał Cardwella, że "dla nowo budowanych okrętów będziemy oczywiście potrzebować dodatkowych dział". A tych potrzeba było coraz więcej i coraz lepszej jakości. Domyślając się, że w Ministerstwie Wojny po prostu nie ujęto odpowiednio wysokich wydatków na cele związane z Royal Navy, otrzymanie listu Cardwella doprowadziło Goschena do przekroczenia granic tolerancji. "Zanim będę mógł odpowiedzieć na twoją notatkę i dowiedzieć się, do jakiego stopnia mam być zadowolony z budowy okrętów bez dział na pokładach, czy mógłbyś mi uprzejmie powiedzieć, które części naszych propozycji uważasz za nowe i nieoczekiwane, a zwłaszcza jakie środki przewidziałeś w Szacunkach [Estimates] na cele morskie".
Nawet jednak kiedy uzbrojenie w końcu trafiało na pokłady okrętów, nie zawsze do końca spełniało wymagania Royal Navy. Bywało, że Admiralicja nie była w pełni zadowolona z jakości dostarczanego przez Woolwich uzbrojenia dla Marynarki. W swoim zeznaniu przed Komisją Hartingtona Vesey Hamilton oskarżył Departament Uzbrojenia (Ordnance Department) o dostarczanie Marynarce słabej jakości dział, a później zauważył: "Admiralicja sama stwierdziła poważne wady praktyczne i wręcz zagrożenia w tym systemie". W niezwykłym petycji do Izby Gmin w 1880 roku kilku członków Towarzystwa Królewskiego (Royal Society), w tym pionier produkcji stali Henry Bessemer, stwierdziło swoje "przekonanie, że obecnie stosowany system ciężkiego uzbrojenia znany jako system Woolwich, jest niewydajny i niebezpieczny...". Dodali również, że "patrzą z przerażeniem na wady angielskich ciężkich dział i są zdania, że te wady poważnie zagrażają naszej morskiej supremacji i narodowemu bezpieczeństwu...". Równie uderzające jest to, że w 1884 roku Colonel Edward Maitland, nadzorca Królewskiej Fabryki Dział (Royal Gun Factory), swobodnie przyznał się przed audytorium w Royal United Services Institution, że "w późnych latach siedemdziesiątych Anglia została w tyle w wyścigu artyleryjskim". "Do 1875 lub 1876 roku" - twierdził Maitland - ciężkie działa brytyjskie były tak dobre jak działa innych krajów, ale "nadszedł okres względnego zastoju i zostaliśmy w tyle".
Wreszcie, słabe kanały komunikacji między Admiralicją, a osobami odpowiedzialnymi za projektowanie i produkcję uzbrojenia morskiego były źródłem dodatkowych komplikacji, nie wspominając o frustracji. Dla przykładu, Vesey Hamilton w 1880 roku, jako D.N.O., dowiedział się, że "w 1873 roku Biuro Wojny przeprowadziło pewne eksperymenty z rekalibracją dział, ale Dyrektor Artylerii (Director of Artillery) wówczas stwierdził, że pojawiło się "kilka komplikacji i trudności... przy próbie uzyskania zwiększonych prędkości [wylotowych] i nie wydaje się, żeby obecnie było konieczne dalsze badanie tej kwestii". Można sobie wyobrazić zdumienie Vesey'a Hamiltona, że "wydaje się, że te próby nie zostały przekazane D.N.O., który prawdopodobnie zaleciłby ich kontynuację". Dla niego morał był jasny: "to pokazuje konieczność posiadania członka Marynarki na Oddziale Eksperymentalnym [Experimental Branch] w Woolwich" (Marder. "Fear God and Dread Nought, Vol. 1, John Fisher complained to Henry Boys 22 sierpnia 1871). To, że do tej pory nie było takiej osoby, było dodatkowym przykładem jak źle układała się współpraca.
Jednocześnie, wady w uzbrojeniu morskim, które nie można przypisać samej Marynarce (jak polityka oraz problemy technologiczne i organizacyjne), nie powinny zaciemniać niektórych wad, które wynikały bezpośrednio z samej Admiralicji, a raczej z podziałów w jej bezpośrednim składzie, które pod koniec lat 70. odegrały znaczącą rolę w opóźnieniu przejścia na zamki ładowane odtylcowo. Przedstawicielem Admiralicji, który bezpośrednio zajmował się sprawami artylerii morskiej, był oczywiście Dyrektor Uzbrojenia Morskiego (D.N.O.), a spośród czterech osób, które pełniły tę funkcję w okresie 1866-1880 (stanowisko zostało utworzone w 1866 roku), dwie - Cooper Key i Hood - były znanymi i zatwardziałymi konserwatystami. Obaj odegrali główne, a może nawet decydujące role w wypracowaniu decyzji Admiralicji, najpierw o odejściu od zamków ładowanych odtylcowo (a nawet o przeprowadzaniu dalszych eksperymentów) w 1868 roku, a następnie konsekwentnym utrzymaniu tego stanowiska przez większość lat 70. Cooper Key był D.N.O. od 1866 do 1869 roku (kiedy to zastąpił go Hood), by później wrócił do Admiralicji jako Pierwszy Lord Marynarki w 1879 roku. Hood pełnił funkcję D.N.O. od 1869 roku do 1874 roku, a następnie był Drugim Lordem Marynarki od 1877 do 1879 roku. Tak więc co najmniej jeden z nich miał możliwość wpływania na decyzje Admiralicji w sprawach artylerii przez niemal cały ten okres.
Badania komitetu (wsparte również doświadczeniami z zagranicy) wykazały, że zastosowanie dział odprzodowych zaczyna być z różnych przyczyn nieefektywne. Dla przykładu (odnosząc się do dyskusji dotyczącej wad i zalet barbet) "TEMERAIRE" przenosił działa kalibru 254 mm (10 in), o wadze 25 ton, w barbetach na specjalnych pojedynczych lawetach wychylnych. Zamontowanie pojedynczego działa o kalibrze 318 mm (12,5 in), o wadze 38 ton, takiego jak w przypadku "AJAX", zwiększyłoby wagę o ponad 50 procent. Dodatkowo, zamocowanie zdwojonego stanowiska działowego generowało już tak wiele problemów wagowych, że jak można się spodziewać nigdy nie brano takiego rozwiązania pod uwagę. Podsumowując, opierając się na swoich badaniach komitet zarekomendował Admiralicji, że na pokładach brytyjskich okrętów powinno się w miarę możliwości jak najszybciej zacząć stosować nowoczesne działa odtylcowe. Problem w tym, że w znakomitej większości działa odtylcowe dużych kalibrów znajdowały się dopiero na deskach kreślarskich.
Tymczasem zaczął się powoli krystalizować kształt przyszłego okrętu, jednak dyskusje na temat tego jaką postać ostatecznie przyjmie trwały cały czas. Pierwotny projekt zakładał zbudowanie pancernika o wyporności 7200 ton, o długości 91,44 m (300 ft) między pionami i szerokości 19,81 m (65 ft). Przy zapasie węgla 600 ton średnie zanurzenie miało wynosić 7,16 m (23 ft 6 in), przy pełnym wypełnieniu bunkrów (do 1200 ton) - 7,62 m (25 ft). Wysokość wolnej burty miała wynosić 5,79 m (19 ft). Wysokość metacentryczna została zaplanowana na 1,83 m (6 ft) przy przechyłach do 75 stopni. W porównaniu do pierwotnej wersji system opancerzenia niemal się nie zmienił. Okręt miał ochraniać pokład pancerny przebiegający tuż poniżej linii zanurzenia oraz niepełny, pionowy pas pancerny na linii wodnej z pancerza typu "compound" (żelazno-stalowego) grubości 457 mm (18 in) i wysokości 1,83 m (6 ft), zakończony był poprzecznymi grodziami grubości 406 mm (16 in). Pancerz łącznie z kadłubem nie przekraczał wagi 5000 ton. Dwa odprzodowe działa 80-tonowe ustawiono w pojedynczych, niskich barbetach ustawionych na obrotowej platformie typu zastosowanego na pancerniku "TEMERAIRE". Zapas pocisków do dział artylerii głównej został zaplanowany na 60 pocisków na lufę. W odróżnieniu do pierwotnego projektu zwiększono ilość dział artylerii średniej do 6, nie zmieniając ich położenia na śródokręciu okrętu. Zapas pocisków dla nich miał wynosić po 85 pocisków na lufę.
Tymczasem jego przełożony, Houston Stewart, przedstawił swoją odpowiedź dla Smitha w formie oceny sytuacji morskiej Wielkiej Brytanii (Comments of Houston Stewart, 15 październik 1879, "Precis of Correspondence relating to design of New Barbette Ship"). Porównanie było tak samo ponure jak w 1877 roku, co skłoniło Kontrolera do wniosku, że "musimy mieć więcej pancerników" oraz był skłonny zgodzić się z D.N.C. i przyjąć francuskie projekty. Był zwolennikiem dział umieszczonych w barbetach, ale zależał od decyzji Lordów, "która powinna być podjęta jak najszybciej". Jednak nie zgadzał się z Barnabym co do tego, który model francuski należy przyjąć, sugerując raczej budowę okrętów podobnych do francuskich pancerników barbetowych typu "VAUBAN" i "BAYARD", które w przeciwieństwie do typu "TERRIBLE" były w pełni ożaglowane. Były również mniejsze (5900-6100 ton) i lżej uzbrojone i opancerzone. Sugestie te były raczej podyktowane troską o zabezpieczenie również odległych baz Royal Navy i przeświadczenie, że bardziej przydałyby się opancerzone, parowe krążowniki o stosunkowo dużym zasięgu, zdolne do działania w sporym oddaleniu od własnych baz. Swoją drogą wybór Stewarta i sugestia, że pancerniki w rodzaju francuskich typów "VAUBAN" i "BAYARD" dobrze sprawdziłyby się w tego rodzaju działaniach były z gruntu błędne, gdyż działania stricto krążownicze, co do których odnosił się Stewart wymagałyby okrętów o zdecydowanie innej konstrukcji.
Jeśli istniało ogólne porozumienie, że konieczny jest jakiś rodzaj dużego opancerzonego okrętu, aby przeciwdziałać podobnym zagranicznym konstrukcjom, pojawiły się kontrowersje i dyskusje, gdy przyszło do określenia formy, jaką taki okręt powinien przyjąć. Na początku grudnia Hood sporządził memorandum dotyczące "względnej wartości dział zamontowanych w barbetach i w wieżach, w okrętach liniowych o zdolnościach morskich" (Comments of Hood, 8 grudnia 1879). Porównując francuski pancernik barbetowy "AMIRAL DUPERRE" (11 030 ton) z typem "COLOSSUS", Drugi Lord Marynarki nie pozostawił wątpliwości co do swoich poglądów. Ten ostatni, pomimo "1350 ton mniejszego wyporności", był "najpotężniejszym okrętem bojowym". Powodów było wiele: działa francuskiego okrętu były całkowicie niechronione, a lawety i platformy, na których działa były posadowione, były chronione pancerzem o grubości, którą działa "COLOSSUS" penetrowałyby z odległości 2000 jardów. Na "AMIRAL DUPERRE" tylko trzy działa mogły prowadzić ogień na burty podobnie w kierunkach osiowych, podczas gdy "COLOSSUS" mógł prowadzić ogień na burty ze wszystkich czterech dział naraz. Ponadto, załoga francuskiego okrętu była bardziej narażona na ogień z karabinów maszynowych i snajperów na bliski dystans. Hood wierzył, że wszystkie przyszłe wojny morskie będą rozstrzygane na bliskim dystansie i dlatego wieże efektywnie chronione przez gruby pancerz miałyby zdecydowaną przewagę nad okrętami z uzbrojeniem na barbetach, gdzie działa i załoga są niechronione, dodatkowo działa umieszczone w barbetach zostałyby szybko obezwładnione podczas walki z bateriami nadbrzeżnymi, których działa są zazwyczaj zamontowane na znacznej wysokości nad powierzchnią wody.
Smith wyraźnie był zainteresowany kwestią barbet, prawdopodobnie ze względu na potencjalne oszczędności, gdyż 13 grudnia zapytał Kontrolera (Smith to Houston Stewart, 13 grudzień 1879), czy istnieje jakieś zagraniczne opracowanie lub dokument dotyczący względnej wartości systemu opartego na wieżach i barbetach, a dzień później zasugerował mu, aby "poruszyć kwestię wieży kontra barbeta" podczas zwiedzania stoczni Pembroke. Poprosił również o opinię George'a W. Rendela, prominentnego inżyniera i architekta morskiego w firmie Armstrong, jednego z wiodących ówczesnych autorytetów w dziedzinie uzbrojenia. Rendel udzielił poparcia stanowisku Hooda ( G.W. Rendel memorandum comparing the turret and barbette systems, 5 styczeń 1880). Jego praca wymieniła zalety i wady obu systemów, ale nie pozostawiała wątpliwości co do jego własnej opinii. Po "ogólnym przeglądzie względnych wartości obu systemów" doszedł do wniosku, że "bilans wyraźnie przemawia na korzyść okrętów z wieżami w systemie angielskim, o ile kontynuowane jest stosowanie pancerza na linii wodnej". Tylko w przypadku zastosowania "innego systemu gwarantującego stabilność" i całkowitego ograniczenia pancerza do ochrony mechanizmu dział lub w przypadku dużej wagi przywiązywanej do olinowania" konieczne byłoby "ponowne rozważenie kwestii".
Sam Barnaby zauważył kolejną krytyczną ocenę systemu barbetowego, opartą na mniej teoretycznej analizie niż w przypadku Hooda i Rendela. 29 grudnia 1879 roku przedstawił własną pracę na temat względnych zalet rywalizujących systemów. Choć na początku zadeklarował, że "nie zamierzał wyrażać żadnej opinii na temat tego rodzaju uzbrojenia", ponieważ była to "kwestia zasad w artylerii morskiej", a nie architektury morskiej, wyraźnie uważał, że dyskusja ta jest nieunikniona ze względu na raport kapitana George'a Willesa Watsona na temat dział na HMS "TEMERAIRE". Okręt ten został wcielony do służby dwa lata wcześniej, więc było wiele okazji do oceny jego działania podczas strzelań. Raport Watsona był jednoznacznie krytyczny. Przyznał, że strzelanie było "doskonałe na dalekie odległości", ale to było jego jedyny pozytywny komentarz. Niestety w pozostałych zagadnieniach był znacznie sceptyczny. Jak donosił Barnaby, "mówił, że otwarte powierzchnie barbet na tym okręcie można było łatwo namierzyć do 1500 jardów, i wyraźnie chodzi mu o ciężkie działa wroga...". Watson utrzymywał, że "działa w barbetach nie wytrzymałyby 5 minut w dobrze prowadzonym starciu". Konsekwencje dla proponowanego przez Barnaby'ego projektu były jeszcze bardziej zauważalne niż mogłoby się na początku wydawać, ponieważ działa na "TEMERAIRE" były zamocowane na "znikających", uchylnych lawetach, które opadały poniżej krawędzi barbet, umożliwiając załodze przeładowanie dział bez bezpośredniego narażania się na poziomy ogień wroga. Francuskie konstrukcje, które popierał D.N.C., miały stałe mocowania, co wymagałoby narażenia załogi podczas procesu przeładowywania. Oczywiście, w przypadku powrotu do stosowania dział ładowanych odtylcowo ryzyko trafienia byłoby znacznie mniejsze niż w przypadku dział ładowanych odprzodowo, ale mimo to Barnaby w sposób oczywisty przyznał, że taki okręt "szybko musiałby zostać wyłączony z walki, jeśli pogląd kapitana Watsona jest prawidłowy". Sam był jednak sceptyczny co do wszystkich poglądów Watsona, pytając najpierw, jak jest możliwe bezpośrednie ostrzelanie dział w barbetach przez działo zamocowane na wieży, które jest kilka stóp niżej niż cel (nie poruszał kwestii ognia stromotorowego, oraz z wyższej pozycji lądowej). Ponadto, na krótkich dystansach - twierdził D.N.C - załoga barbet "mogłaby być trzymana w ukryciu, a mogłyby być użytkowane działa burtowe , jeśli okazałoby się, że ukrycie jest koniecznością, lub [działa w barbetach] podczas przechodzenia obok wroga mogłyby być ukierunkowane w dół w jego kierunku bez narażania załogi na niebezpieczeństwo. "To wydaje się tak rozsądne", wyznał, "że jest zaskoczony zdecydowanym potępieniem baterii w baretach przez kapitana Watsona". Barnaby przyznał, że działa w barbetach szybko zostaną uciszone "jeśli pogląd kapitana Watsona jest prawidłowy", ale jednocześnie z emfazą zaznaczył: "Umieściłbym taki okręt, jaki został zarysowany, z pełnym zaufaniem w rękach angielskich marynarzy. Zawsze mogą zobaczyć w co strzelają, a na małym okręcie będą mieli najpotężniejsze uzbrojenie, z doskonałą ochroną mechanizmu napędowego i manewrowego oraz wspaniałym zapasem węgla".
Houston Stewart zgodził się ze swoim podwładnym (Comments of Houston Stewart, 6 stycznia 1880), popierając system barbetowy za pomocą rekomendacji, która przekroczyła sferę logicznego argumentowania. Twierdząc, że dyskutował "o względnych zaletach systemów barbetowego i wieżowego" z francuskimi i niemieckimi oficerami, "był ich zdania, że ten drugi system [wieżowy] prawdopodobnie osłabi morale załóg, których odwaga i duch w działaniu będą bardziej pobudzone i lepiej podtrzymywane w wieżach "barbette", gdzie będą mieli widok na wroga i będą walczyć pod okiem i głosem kapitana oraz będą w stanie do pewnego stopnia widzieć i wiedzieć, co się dzieje, niż gdyby byli uwięzieni w wieży otoczonej dymem i ciemnością". To odwołanie do waleczności i morale artylerzystów opierało się oczywiście na niemierzalnych czynnikach i przypominało nieco podobne argumenty na rzecz zachowania masztów i żagli ze względu na cechy determinacji, odwagi i pomysłowości, które miały ponoć wpajać marynarzom. Ponadto, kontroler nie zajął się w ogóle kwestią dotyczącą tego, że lawety i mechanizmy dział w barbecie mogą być równie łatwo unieruchomione pośrednio, nawet bez konieczności przebicia pancerza przez pocisk przeciwnika. Zamiast tego, wymienił kilka dodatkowych zalet systemu barbetowego: jak podawały jego zagraniczne źródła, jeżeli chodzi o usunięcie zmarłych i rannych z przebitej wieży, "byłoby to powolne i trudne zadanie, a wieża najprawdopodobniej przestałaby działać". Na bardziej praktycznym poziomie "waga wymagana do opancerzenia wokół cytadeli [wieży] mogłaby być lepiej wykorzystana do podniesienia prędkości i zaopatrzenia w węgiel oraz zwiększenia grubości pancerza na kluczowych elementach". Podobnie jak D.N.C., uważał, że załogę w barbetach można by chronić przed ogniem karabinów maszynowych i broni ręcznej poprzez "odpowiedni ogień w odpowiedzi".
Jednakże, po tej zdecydowanej argumentacji na rzecz systemu barbetowego, Kontroler wyraził sprzeciw wobec zaproponowanego przez departament Barnaby'ego projektu zbyt małego (jego zdaniem) okrętu "obrony wybrzeża". Zamiast tego, twierdził, że "należy nalegać na przynajmniej o jeden węzeł większą prędkość i jeśli to możliwe, na 3 stanowiska barbetowe, które zapewnią 2 dodatkowe ciężkie działa w porównaniu do okrętu wieżowego, a także baterię 8 lub 10 ładowanych odtylcowo dział nieopancerzonych, tak zamontowanych, aby do obsługi każdego działa wystarczyły tylko 3 osoby, zaopatrzenie w liczne karabiny maszynowe [kartaczownice] i platformy obserwacyjne ze stalową ochroną". Dlatego też "Kontroler rekomenduje zaadaptowanie jednego projektu okrętu barbetowego zaproponowanego przez D.N.C. z dodaniem 25 stóp do długości, zwiększeniem mocy silnika z 5000 do 7000 ihp, co dałoby prędkość 15 węzłów i zwiększyłoby koszt z 430 000 funtów do 500 000 funtów za kadłub i mechanizmy" Dodatkową modyfikacją miało być "podniesienie przedniej część okrętu i najbardziej wysuniętej platformy barbetowej wyżej nad wodą". Oczywiście, zwiększenie długości kadłuba o 7,62 m (25 ft) oraz zwiększenie mocy maszyn, a więc i masy całego systemu napędowego spowodowałoby zwiększenie wyporności w porównaniu do projektu Barnaby'ego. Gdyby jednak Rada nie przychyliła się do rekomendacji, Houston Stewart "zalecał... dwa pancerniki typu "COLOSSUS", ale wydłużone tak, aby osiągnąć prędkość 15 węzłów".
W dyskursie wziął również udział Pierwszy Lord Marynarki Astley Cooper Key, który generalnie zalecał skupienie się nad zwiększeniem potencjału ofensywnego nowych okrętów (Cooper Kev to Houston Stewart, 7 stycznia 1880, "Precis of Correspondence relating to design of New Barbette Ship"). Nie zgadzał się zarówno z Kontrolerem, jak i z D.N.C., popierając Hooda "co do wystawionego na działanie zewnętrzne charakteru dział zamontowanych na barbetach". Dlatego też "nie mógł uznać tak uzbrojonej jednostki za okręt bojowy klasy I, chyba że posiadałby inne cechy, które zniwelowałyby tę wadę". Jednak zamiast zdecydowanie opowiedzieć się za okrętem typu wieżowego, Cooper Key wykazywał wyraźny brak zdecydowania co do swoich zaleceń dotyczących kształtu przyszłej jednostki. Stwierdził, że "chciałby zobaczyć okręt zbudowany w celu przenoszenia 6 dział o wadze 43 ton na 3 stanowiskach barbetowych, osiągający prędkość 14,5 węzła i o rozmiarach nieznacznie większych niż "MAJESTIC" [pierwotna nazwa pancernika HMS "COLOSSUS"]...". Zaproponowany przez Barnaby'ego projekt, "okręt z 2 działami o wadze 80 ton zamontowanymi na barbetach, prędkością 14 węzłów i o wyporności o 2000 ton mniejszej niż "MAJESTIC", jak zdecydowanie stwierdził, nie był "okrętem bojowym klasy I", ale ponieważ "wolałby bardziej rozproszyć uzbrojenie niż je skoncentrować", zaproponował jeszcze jeden układ, który miałby być dodany do tych zaproponowanych przez Barnaby'ego, Houstona Stewarta i tego, który sam zaproponował kilka wierszy wcześniej: "okręt o tej samej wielkości i prędkości, przenoszący 4 działa o wadze 60 ton w czterech barbetach". nie wynika jednoznacznie z treści, czy miał na myśli okręt o takiej samej wielkości i prędkości jak projekt Barnaby'ego o wyporności 7000 ton i prędkości 14 węzłów, większą wersję Houstona Stewarta, czy pierwszy typ, który zaproponował. Cztery działa o wadze 60 ton zamontowane w oddzielnych barbetach z pewnością wymagałyby większego kadłuba niż sugerował Barnaby. Jakby ta różnica zdań nie była już wystarczająco poważna, Dyrektor Generalny Marynarki, Hamilton, również zabrał głos (8 stycznia 1880 roku), popierając Barnaby'ego i Houstona Stewarta w krytyce zastrzeżeń Watsona dotyczących barbet: "ponieważ Francuzi, Niemcy i Włosi przyjęli system barbetowy i bardzo go wysoko ocenili". Dotknął również istotnej kwestii kosztów: "za te same pieniądze można było umieścić mocniejsze uzbrojenie lub, co ważniejsze, za te same pieniądze można było zbudować więcej okrętów". Dlatego zalecił: "należy przygotować bardziej szczegółowe plany...".
Wieże miały jednak jeszcze jednego zwolennika w Admiralicji: Młodszego Lorda Marynarki (Junior Naval Lord), hrabiego Clanwilliam ( Comments of Clanwilliam, 16 stycznia 1880), który jednoznacznie wyraził swoje poparcie dla systemu wieżowego, ale "zalecił dwie armaty o wadze 40 ton zamiast (z zasady) jednej armaty o wadze 80 ton, gdyż te pierwsze miały wystarczającą zdolność penetracji...". Ponadto, memorandum Clanwilliama cytowało opinię, którą przedstawił Vice-Admiral Sir John Edmund Commerell, który "uważał, że system barbetowy jest w powijakach" i zgadzał się z Watsonem "co do tego, że działo Hotchkiss, które teraz penetruje 4 cale żelaza, a także celność i szybkostrzelność wszystkich karabinów maszynowych [kartaczownic] na odległość 600 jardów, bardzo szybko stłumiłyby ogień dział barbetowych".
Podczas gdy debata toczyła się wśród członków Rady, Barnaby, prawdopodobnie działając na podstawie zaleceń Houstona Stewarta, poprosił Dyrektora Konstrukcji Okrętowych (Director of Naval Construction) Williama White'a ( Barnaby to White on proposed modifications to barbette ship design, 13 stycznia 1880), aby "przyjrzał się" "modyfikacjom, które musielibyśmy wprowadzić w przypadku okrętu barbetowego, aby zapewnić prędkość 15 węzłów". Jak stwierdził Barnaby, aby osiągnąć tę prędkość, "długość może wynosić do 380 stóp (jako długość maksymalna), a długość cytadeli [centralna opancerzona część, chroniąca ważne elementy] musi zostać zwiększona proporcjonalnie... do wyporności; zachowując szerokość 65 stóp". White szybko dostarczył żądane informacje, ponieważ dwa dni później Barnaby sporządził memorandum (Barnaby memorandum, 15 stycznia 1880), w którym poinformował, że "jeśli okręt barbetowy zostanie wydłużony o 25 stóp, a moc silnika wzrośnie z 5000 do 7000 ihp, zwiększymy prędkość o jeden węzeł. Koszt wzrośnie z 430 000 funtów do 500 000 funtów za kadłub i silniki". Tego samego dnia White przygotował porównanie potencjalnych projektów okrętów barbetowych, jeden oparty na formie kadłuba HMS "COLOSSUS", a drugi, co interesujące, na starej fregacie pancernej HMS "WARRIOR". Powrót do projektu pierwszego pancernika wydaje się ruchem wstecznym, przynajmniej na pierwszy rzut oka, ale długość między pionami HMS "WARRIOR" - 115,87 m (380 ft 2 in) - dobrze pasowała do tej zaproponowanej przez Barnaby'ego w celu osiągnięcia prędkości 15 węzłów, a sam HMS "WARRIOR", posiadający siłownię o mocy ok 5200 ihp (co dawało dodatkowe pole do dobrego porównania) był zauważalnie szybki podczas pływania pod parą, nawet z napędem z 1860 roku. Kluczowe specyfikacje obu projektów - prędkość, wymagana moc silnika i koszt - były zaskakująco podobne, pomimo różnic w długości i szerokości. Barnaby (niestety nie wiadomo czy to na własną inicjatywę, Houstona Stewarta, czy Zarządu) polecił swojemu podwładnemu, aby poza przygotowaniem szkicu kadłuba okrętu w typie HMS "WARRIOR" w celu obliczeń oporu przez Williama Froude'a, "nie wykonywać więcej pracy nad szybszym okrętem barbetowym na chwilę obecną" (White to Chief Draughtsman, Constructor's Dept. "Not pushing ahead with barbette design, now called Warrior type (as barbette ship)". 15 stycznia 1880).
Do 16 stycznia 1880 r. zdecydowano na temat uzbrojenia przyszłych pancerników. Zamiast dwóch dział 80-tonowych, zarekomendowano cztery lżejsze działa 43-tonowe, ustawionych parami w barbetach. Zgodne z końcową oceną działa 43-tonowe lepiej nadawały się do walki z okrętami i ostrzału wybrzeża z powodu większej szybkostrzelności. W dniu 6 lutego 1880 roku White dostarczył Departamentowi Konstrukcyjnemu ("Memoranda for new Barbette Ship" in White's hand, 6 luty 1880) narzucone zmiany, odnoszące się do projektu, który Barnaby przedstawił jesienią. Jako podstawa dla nowego okrętu, została zaakceptowana forma kadłuba HMS "COLOSSUS". Prędkość, zgodnie z sugestią Houstona Stewarta, miała wynosić "15 węzłów na mili pomiarowej, przy pełnych zbiornikach paliwa lub w stanie gotowości do walki", a uzbrojenie miało składać się z czterech dział o masie 43 ton, po dwa w barbecie. Pancerz otaczający ważne części okrętu miał być "o takiej długości, aby zapewnić pełną stabilność i wyporność, jak w pierwszym projekcie". Oprócz wymaganej prędkości 15 węzłów, jedyną inną istotną zmianą w projekcie przedstawionym przez Barnaby była dyrektywa, że, zgodnie z zaleceniem Houstona Stewarta, "górna pokład i barbeta miały być podniesione o 3 stopy... a przynajmniej pokład przed barbetą miał być podniesiony", prawdopodobnie w celu zapewnienia lepszego pola ostrzału i zaspokojenia niektórych zastrzeżeń podniesionych przez zwolenników wież w kwestii narażenia załogi na ostrzał wroga. Wreszcie, Zarząd poprosił o zamontowanie pancernych grodzi poprzecznych, aby zapobiec "obejścia ogniem" przez baterię artylerii średniej składającą się z sześciu dział 152 mm (6 in) dział ładowanych odtylcowo zamontowanych wzdłuż burty.
Decyzje Admiralicji dotyczące względnych zalet barbet i wież zostały ostatecznie rozstrzygnięte na korzyść zwolenników barbet. Jednocześnie jednak, kolejne memorandum W.H. Smitha autoryzującego nowy okręt (Comments of Smith, 23 luty 1880, ‘Precis of Correspondence relating to design of New Barbette Ship") wyrażało wahanie, z jakim Zarząd podszedł do tej kwestii. Smith pisał "Po licznych naradach w Zarządzie i bardzo dokładnym rozważeniu", zdecydowano się jednak w końcu zbudować jeden okręt odmiany barbetowej. Na początku marca 1880 r. na posiedzeniu parlamentu w sprawie budżetu marynarki zostały zgłoszone kwoty na budowę nowego pancernika I klasy (poprzednie projekty zakładające okręt o wyporności 7000 ton, były klasyfikowane jako pancerniki II klasy). Barnaby przedstawił 14 marca szkic, środkową sekcję i specyfikacje do podpisu, a następnego dnia Zarząd zatwierdził projekt, nadając jednocześnie nazwę nowemu okrętowi: "COLLINGWOOD". Projekt był jeszcze na etapie początkowym, więc komisji zaprezentowano jedynie wstępne, zgrubne założenia nowego pancernika. Przyjęcie formy kadłuba wzorowanej na HMS "COLOSSUS" i zwiększenie mocy silnika do 7000 koni spowodowało wzrost wyporności z pierwotnie proponowanych 7000 lt do wyporności około 9150 lt,, długość pomiędzy pionami miała wynosić 99,06 m (325 ft), szerokości maksymalna 20,73 m (68 ft), natomiast zanurzenie średnie 7,85 m (25,75 ft). Aby zapewnić pływalność i stabilność, opancerzenie na linii wodnej, a w zasadzie długość cytadeli została zwiększona z 37,49 m (123 ft) jak na HMS "COLOSSUS" do 42,67 m (140 ft), natomiast jej grubość ustalono na odpowiadającą opancerzeniu pancernika typu "INFLEXIBLE", a więc 457 mm (18 in). Prędkość miała wynosić 15 węzłów, maksymalny zapas węgla 1200 t, natomiast szacunkowy koszt 530 000 funtów. Przesłuchania przed komisją przebiegły bez zakłóceń i ostatecznie Admiralicja uzyskała pożądaną kwotę, za który zamierzano zbudować prototypowy, eksperymentalny pancernik barbetowy.
Po uzyskaniu zgody rozpoczęły się szczegółowe prace projektowe. Barnaby zlecił je swojemu zastępcy W. H. White'owi, który zajął się dopracowaniem szczegółów uzbrojenia, napędu, opancerzenia oraz wszystkich innych elementów niezbędnych dla zachowania zdolności bojowej okrętu, mieszcząc się jednocześnie w ramach wyznaczonego tonażu. W zakresie projektowania opancerzenia White natrafił na problem związany z wysoko położonymi masami (planowane grodzie pancerne). Aby zachować niezbędną stateczność jednostki, musiał obniżyć wolną burtę w części dziobowej i rufowej. To z kolei spowodowało, że działa artylerii głównej były zbyt nisko położone w stosunku do linii wodnej. Rozwiązanie tego problemu zaproponował sir Houston Stuart, który zasugerował umieszczenie dział artylerii głównej w wysokich barbetach opracowanych przez J. Rendela ze stoczni Elswick, na bazie pomniejszonej barbety centralnej włoskiego pancernika "ITALIA". White zaaprobował rozwiązanie, gdyż pozwalało mu na zmieszczenie się w ograniczeniach tonażowych i jednocześnie na zachowanie wymaganych parametrów konstrukcji. Zaprojektowany przez niego okręt miał mieć krótki pas pancerny na linii wodnej oraz śródokręciu, przykryty z góry 76 mm (3 in) pancerzem i zamknięty trawersami. Pas znajdował się częściowo poniżej linii wodnej i razem z grodziami poprzecznymi miał zapewnić wysoką ochronę pływalności jednostce. Działa artylerii głównej zostały umieszczone w wysokich barbetach na górnym pokładzie. Składy amunicji zostały umieszczone w części idącej od pasa pancernego do dna barbet. Artyleria średnia pozostawała praktycznie niechroniona, jeśli nie liczyć trawersów od dziobu i od rufy. Barnaby przyjął projekt z uznaniem, gdyż w podanych limitach White'owi udało mu się rozwiązać wszystkie istotne problemy. Ten projekt wywołał u Coopera Keya niechętne przyznanie się (Comments of Cooper Key, 2 kwietnia 1880), że "preferował ten [nowy] okręt w porównaniu z "COLOSSUS", ale uważał, że 6-calowa gródź jest niepotrzebna".
Po podjęciu decyzji o budowie pojedynczego, eksperymentalnego okrętu pancernego, Zarząd stwierdził, że nie może spokojnie czekać na owoce swojej pracy. W ciągu sześciu miesięcy od autoryzacji "COLLINGWOOD", pojawił się nowy problem w postaci memorandum od D.N.C. dotyczącego proponowanego projektu barbet artyleryjskich na okręcie (Barnaby to Houston Stewart, and Houston Stewart to Vesey Hamilton, 6 październik 1880, "Collingwood's Armament, Precis of Correspondence"). Choć Barnaby zapewnił Coopera Keya, że projektowane mocowania armat unikną "trudności związanych z użyciem dwóch ciężkich dział na tej samej obrotowej podstawie w barbecie", to przyniósł również złe wieści. "COLLINGWOOD", relacjonował, "jest znacznie mniejszy od francuskich okrętów klasy pierwszej, które są teraz budowane". Ponadto, D.N.O. ustalił, że działa 305 mm (12 in) o wadze 43 ton zatwierdzone dla okrętu mogą przebić jedynie 432 mm (17 in) pancerza z odległości 914 m (1000 yd), podczas gdy najnowsze francuskie okręty są chronione pasami pancernymi o grubości 546 mm (21,5 in). Biorąc pod uwagę specyfikę planowanego uzbrojenia przyszłego "COLLINGWOOD", Barnaby oceniał, że "drugie działo [w barbecie] daje bardzo małą przewagę i pojawia się pytanie, czy zamiast dwóch 43-tonowych armat nie należy zamienić na cięższe i bardziej potężne działo". Sam zaproponował możliwe rozwiązanie kompromisowe: "Warto byłoby rozważyć takie rozwiązanie [z pojedynczym, cięższym działem] w przedniej barbecie i zachować dwa działa o wadze 43 ton w tylnej". To zdanie poparł Houston Stewart, który stanowczo zalecał, aby "COLLINGWOOD" został uzbrojony w działo zdolne do przebicia pancerza okrętów obecnie budowanych, takich jak francuskie okręty wymienione przez D.N.C., z odległości 914 m (1000 yd). Co niezwykle, głównym orędownikiem początkowo zatwierdzonego uzbrojenia "COLLINGWOOD" był sam D.N.O. (D.N.O. to Controller, 8 październik 1880). Według niego, zdanie Barnaby'ego opierało się wyłącznie na założeniu, że 43-tonowe działa są jedynie "przebijaczami pancerza", czego nie były w stanie osiągnąć biorąc pod uwagę nowe francuskie konstrukcje. Vesey Hamilton przyznał, że w przypadku teoretycznej konfrontacji faktycznie może tak być, ale dodał, że D.N.C. "powinno pamiętać, że zwykłe pociski, odłamkowe i stalowe mają swoje specjalne funkcje". Według D.N.O., "ze względu na ogólne zadania marynarki wojennej działo powinno posiadać maksymalną siłę przebijania pancerza w połączeniu z efektywnym użyciem innych pocisków". Rozumując w ten sposób, doszedł do wniosku, że "w przypadku każdego zastosowania, w którym działa o wadze 43 ton są skuteczne, dwa działa mają podwójną wartość w porównaniu do jednego". Gdyby Zarząd ugiął się pod argumentem, że "ponieważ 43-tonowe działo nie jest w stanie przebić 21½ cala pancerza typu "compound", dwie wieże artyleryjskie "COLLINGWOOD" mają tylko niewielką przewagę nad jednym działem", Vesey Hamilton ostrzegł, że zapłacą za to "utratą ogólnej wydajności". Jego argumenty zwyciężyły: początkowo zatwierdzone uzbrojenie nowego pancernika pozostało niezmienione.
Podsumowując, w porównaniu do poprzednich pancerników Royal Navy charakteryzujących się systemem wieżowym ("DEVASTATION", "DREADNOUGHT"), pancernik HMS "COLLINGWOOD" różnił się od nich w paru zasadniczych obszarach. Tylko centralna część kadłuba okrętu posiadała pionowy, burtowy pas pancerny na linii wodnej, pozostałą część pasa pancernego zastąpiono podwodnym pokładem pancernym jak na nieco nowszych nowszych pancernikach typu "INFLEXIBLE", z założeniem że okręt będzie posiadać dostateczną pływalność i stateczność, tak by mógł kontynuować walkę po zalaniu wodą niechronionych przez pancerz krańców na dziobie i rufie. W zakresie uzbrojenia pancernik wyróżniał się nowymi, 43-tonowymi, 305 mm działami umieszczonymi na dziobie i rufie wewnątrz otwartych barbet, na obrotowych platformach, zamiast w zamkniętych, obrotowych wieżach, jak było przyjęte do tej pory. Uzbrojenie główne było porównywalne z ówczesnymi niemieckimi i francuskimi pancernikami (niektóre jednostki francuskie miały działa artylerii głównej o większym kalibrze, jednak o mniejszej szybkostrzelności). Niezaprzeczalną zaletą było stosunkowo wysokie posadowienie dział (5,79 m (19 ft) powyżej linii wodnej w porównaniu do 3,66 m (12 ft) w typie "COLOSSUS"), co pozwalało prowadzić ogień nawet przy wysokiej fali. Dodatkowo, prędkość miała być o 1 węzeł większa niż u poprzednich typów pancerników.
HMS "COLLINGWOOD" jest często uważany za najbardziej udane dzieło Nathaniela Barnaby'ego, chociaż sukces jest równie często przypisywany Williamowi White'owi, który, jak podkreśla się, opracował szczegóły projektu. Jednak historia jego powstania ujawnia o wiele większe kontrowersje niż miało to miejsce w większości projektów pancerników poprzedniej dekady, nie tylko co do zamierzonego kształtu okrętu, ale także jego planowanej roli. Niektórzy badacze wojennomorscy (Parkes. "British Battleshis") sugerują, że w założeniach projektu "COLLINGWOOD" uwzględniono możliwość przyjęcia nowych taktycznych pomysłów - odrzucenie metody walki w szyku czołowym na rzecz operowania w linii bojowej. Jednak liczne jasne odniesienia do projektu jako "taranowca barbetowego", wraz z wprowadzeniem pancernych grodzi poprzecznych w celu ochrony przed ostrzałem od dziobu do rufy, podważają te argumenty. Ponadto, "COLLINGWOOD" nie miał ciężkiego pancerza wymaganego dla okrętu przeznaczonego do ataku na cele nabrzeżne, jednocześnie brakowało mu odpowiednio wysokiej wolnej burty wymaganej dla udanego pancernika pełnomorskiego, co szybko wyszło na jaw we wczesnym okresie jego służby. Krótko mówiąc, "COLLINGWOOD" został zaprojektowany bez wyraźnego celu taktycznego ani strategicznego, chyba że był to cel, który Barnaby przypisywał francuskim okrętom typu "TERRIBLE", "które wydawały się być przede wszystkim zaprojektowane z myślą o ciężkich walkach na Morzu Śródziemnym, Kanale lub Bałtyku, a nie wyłącznie dla zadań na wybrzeżu".
Generalnie oceniając HMS "COLLINGWOOD" w odniesieniu do poprzednich konstrukcji dochodzimy do ciekawych wniosków. Wcześniejsze okręty o centralnej cytadeli pancernej, które zostały zaprojektowane w bardzo konkretnym celu strategicznym i które, według wszystkich wskazań, pasowałyby do tego typu zadań, z wyjątkiem zastosowania dział ładowanych odprzodowo, są retrospektywnie uznawane za nieudane, ponieważ pojęcie wojny morskiej zmieniło się między momentem zatwierdzenia ich projektów, a momentem ich wejścia do służby, a także dlatego, że pierwsze trzy zostały wyposażone w przestarzałe działa - wadę, za którą Marynarka Wojenna z pewnością ponosiła niewielką odpowiedzialność, gdyż, ze względu na ograniczenia przestrzenne i konstrukcyjne nie można było ich wymienić na nowoczesne działa odtylcowe. Natomiast "COLLINGWOOD" i kolejne okręty serii "ADMIRAL", które były niewątpliwie rezultatem podziału opinii w Admiralicji i które nie przedstawiały żadnej jasnej wizji strategicznej ani taktycznej, a raczej tylko chęć naśladowania zagranicznych projektów, przy jednoczesnym nadrzędnym zainteresowaniu nie marnowaniem zbyt wielu pieniędzy na budowę (prominentna rola Smitha w prowadzeniu debaty o barbetach w porównaniu do wież jest trudna do wyjaśnienia z innych powodów) - są z perspektywy czasu uznawane za sukcesy. Ten sukces oczywiście nie wynika z zamiarów Admiralicji, ani nawet z samych zalet tych okrętów, ale po prostu dlatego, że wydają się wskazywać powinowactwo z przyszłym typem "ROYAL SOVEREIGN" i standaryzowanym projektem predrednotów z lat 90. XIX wieku. W rzeczywistości jest to tylko zbieg okoliczności. Zamieszanie w wizji Admiralicji, które doprowadziło do powstania "COLLINGWOOD" i okrętów serii "ADMIRAL", doprowadziło chwile później do zaprojektowania ciężko opancerzonych okrętów zaprojektowanych z założeniem użycia ich w zadaniach związanych z atakami na wybrzeże, którymi były pancerniki typu "VICTORIA" i "TRAFALGAR", co generalnie neguje założenie, że Admiralicja już w serii "ADMIRAL" widziała przyszłość pełnomorskiej floty bojowej. Ponadto, pomimo powierzchownego podobieństwa, okręty serii "ADMIRAL" i "ROYAL SOVEREIGN" były bardzo różne. Okręty typu "ROYAL SOVEREIGN" były jednoznacznie okrętami do rejsów na otwartym morzu (co było możliwe nie tylko dzięki dużemu zwiększeniu wyporności, ale także znacznie udoskonalonej technologii napędu), podczas gdy okrętom typu "ADMIRAL" brakowało wysokiej wolnej burty (a co dopiero zaawansowanej technologii parowej), co uprawdopodabniałoby operacje na otwartym morzu, ale jednocześnie posiadały otwarte barbety, które były potencjalnym śmiertelnym ryzykiem dla okrętu podczas ataku na wybrzeże. Starając się ocenić wizję jaka stała za ich zbudowaniem, najlepszą dostępną odpowiedzią było to, co podał Vesey Hamilton w trakcie debaty na temat HMS "COLLINGWOOD" - mogli uzyskać więcej okrętów za te same pieniądze.
Sam Barnaby był ostro krytykowany za projekt, głównie przez byłego Głównego Konstruktora, Sir Edwarda Reed'a. Zarzuty Reed'a dotyczyły głównie tego iż pas pancerny nie rozciągał się na dziób i rufę, a był skoncentrowany na śródokręciu. Narażało to według niego okręt na zatopienie poprzez ostrzał od dziobu lub rufy. Jednakże kształt kadłuba zaprojektowany przez Barnaby'ego mimo swoich niedoskonałości stał się w Royal Navy odniesieniem i wzorem dla przyszłych projektów na wiele lat. HMS "COLLINGWOOD" wraz ze bliźniaczymi okrętami pozostałych dwóch serii typu "ADMIRAL" mimo wszystko są uważane za pierwsze okręty należące do klasy predrednotów, chociaż wątpliwości co do tego założenia mają mocne podstawy.
Konstrukcja |
Kadłub
Wyporność projektowa HMS "COLLINGWOOD" wynosiła 9296 lt (ton angielskich - long ton), natomiast pełna 9652 lt - w trakcie budowy powszechna praktyka "poprawiania" projektu i dodawania nowych elementów spowodowała, że wyporność wzrosła w stosunku do pierwszych projektów o ok. 350 ton, co spowodowało również wzrost zanurzenia o 0,305 m (1 ft). Długość między pionami wynosiła 99,06 m (325 ft 0 in), szerokość 20,73 m (68 ft 0 in), natomiast zanurzenie maksymalne liczyło 8,48 m (27 ft 10 in). Okręt posiadał gładkopokładowy kadłub wykonany z miękkiej stali konstrukcyjnej, z górnym pokładem nachylonym nieco na burty aby ułatwić odpływ wody. Sam kadłub miał podwójne dno i burtowe galerie, nie wystawał wysoko ponad wodę, a jego charakterystycznym elementem była masywna nadbudówka oraz połączone z nią barbety. Zwiększenie zanurzenia spowodowało również zmniejszenie wolnej burty. Projektowo wysokość wolnej burty na dziobie miała wynosić 3,81 m (12 ft 6 in), natomiast na rufie 3,51 m (11 ft 6 in), jednak w rzeczywistości przy wyporności 9852 ton wysokość wolnej burty wyniosła odpowiednio 3,63 m (11 ft 11 in) i 3,33 m (10 ft 11 in). Rufa okrętu miała kształt krążowniczy. Od dziobu kadłub był wyposażony w taran wystający przed pion na 1,98 m (6 ft 6 in). Stosunek długości do szerokości kadłuba wynosił 5,06, natomiast stosunek szerokości do zanurzenia wyniósł w ostatecznym rozrachunku 2,58 (projektowo miał wynosić 2,64 jednak jak już wspomniano zanurzenie wzrosło w stosunku do projektowanego).
Dla poprawienia zachowania okrętu na fali oraz ograniczenia kołysania, zainstalowano dwa kile boczne o długości 49,28 m (161 ft 8 in) i szerokości 0,91 m (3 ft). Centralny kil składał się z dwóch części - wewnętrznej pionowej i zewnętrznej poziomej. Na obszarze dennicy konstrukcja kadłuba obejmowała zastosowanie wzdłużnic na pełnej jego długości wraz ze wstawkami wzmacniającymi, natomiast na obszarze powyżej pasa pancernego opierała się na systemie wiązań poprzecznych. Generalnie kadłub był podzielony na 11 poprzecznych i 5 wzdłużnych grodzi. Podwójne dno nie rozciągało się na całej długości kadłuba, a jedynie na odcinku pod przedziałem maszynowym i kotłowniami, na łącznej długości 46,33 m (152 ft). Poza obszarem podwójnego dna, zabezpieczenie dziobowej i rufowej części kadłuba opierało się na systemie grodzi wodoszczelnych na długości 68,28 m (224 ft). Poza rejonem cytadeli pancernej kadłub składał się z dużej ilości małych, wodoszczelnych pomieszczeń, które zajmowały łącznie 45,8% powierzchni kadłuba poniżej linii wodnej. Taki podział na dużą liczbę małych pomieszczeń miał stanowić dodatkowe zabezpieczenie przed zalaniem wodą kadłuba okrętu i utratą pływalności. Temu tematowi poświęcono podczas konstruowania kadłuba sporo uwagi, obliczeniowo określając maksymalną, bezpieczną ilość wody jaką mógł przyjąć kadłub okrętu w rejonach poza cytadelą na 500 ton. Podczas przeprowadzonych prób pływalności taka ilość dodatkowej wody w kadłubie spowodowała średni wzrost zanurzenia o 0,38 - 0,45 m (1¼ - 1½ ft).
Na okręcie znajdowały się dwa pokłady ciągłe - górny i ochronny, oraz dwie opancerzone platformy i pokład-zadaszenie nadbudówki baterii. Na pokładach stalowych znajdowało się pokrycie drewniane z desek o grubości 76 mm (3 in), które dochodziły do kominów na odległość 45 cm (1 ft 6 in) od ich podstawy. Samo poszycie kadłuba miało grubość 14,9 mm (0,587 in), na końcach zmniejszając się do 13,7 mm (0,539 in), za wyjątkiem drugiego, licząc od kila pasa poszycia o grubości 16 mm (0,63 in), na końcach zmniejszającej się do 14,6 mm (0,579 in). Blachy poszycia były też grubsze w okolicy tarana umieszczonego na dziobie, miały tam grubość 51 mm (2 in). Wewnętrzna warstwa podwójnego dna miała grubość 9,4 mm (0,37 in) w obszarze pod maszynownią, natomiast w pozostałych rejonach grubość wynosiła 7,6-8 mm (0,3-0,315 in). Aby uchronić poszycie przed korozją, od wewnątrz było pokryte warstwą mieszaniny cementu portlandzkiego i piasku. Pionowa część poszycia za pasem pancernym składała się z dwóch warstw o grubości 12,5 mm (0,5 in) każda.
W maju 1884 r. okręt został skierowany na próby napędu, które zostały przeprowadzone w rejonie Portsmouth. Po pierwszych próbach maszyn przy zwykłym ciągu, zostały przeprowadzone próby przy pełnej mocy. Wykonano 6-godzinny przebieg przy normalnym ciągu i 3 godzinny z wykorzystaniem forsowania kotłów. Po pierwszej z tych prób zdecydowano się wymienić śruby, usuwając dotychczasowe o średnicy 5,79 m (19 ft), montując w zamian mniejsze śruby o średnicy 5,34 m (17 ft 6 in). Testy po wymianie śrub zostały ocenione jako pozytywne. Udało się przekroczyć kontraktową prędkość 16 węzłów, a jedynym problemem który został odnotowany, to bardzo wysoki wał wody generowany przez okręt podczas testów z forsowaniem kotłów. Fala wody "pchana" przez okręt sięgała niemal 4 m, a należy tu zaznaczyć, że testy przeprowadzano przy spokojnym stanie morza.
W 1888 r. już po zakończeniu budowy okręt został poddany testom manewrowym i został uznany za zadowalająco zachowujący się na fali, jednak ocena dotyczyła spokojnego morza. W przypadku marszu pod umiarkowanie silny wiatr prędkość spadała jedynie nieznacznie, poważniejsze spadki zanotowano dopiero przy rejsie pod ostry wiatr. Barnaby tak zaprojektował kadłub iż część dziobowa i rufowa okrętu była objętościowo stosunkowo niewielka w porównaniu do reszty wyporności kadłuba. Brak wyporności w części dziobowej powodował iż okręt zamiast wspinać się na fale wcinał się w nie, co powodowało iż był bardzo "mokry" na wzburzonym morzu. Ogólnie okręt miał niezbyt dobre właściwości żeglugowe, głównie przy złej pogodzie. Dobre właściwości manewrowe okręt zachowywał powyżej 6 węzłów. Jeżeli chodzi o stabilność, to pomimo zastosowania bocznych kili oraz specjalnych zbiorników stabilizujących wypełnianych wodą, okręt okazał się mało stabilną platformą dla dział, przechyły boczne dochodziły do 20 stopni.
Okręt był wyposażony w wiele dodatkowych systemów wspomagających i pomocniczych. Posiadał wiele małych maszyn parowych obsługujących różnorakie systemy okrętowe. Dwie takie maszyny służyły do zasilania systemu zmiany położenia luf artylerii głównej oraz podawania amunicji. Każda z nich była w stanie obsłużyć w razie potrzeby obie barbety jedocześnie. Kolejna maszyna parowa obsługiwała maszynkę sterową Forrestera z parowym szturwałem systemu Brotherhood. Wspomagana parą maszynka pozwalała na zmianę wychylenia steru o z 0° do 35° w czasie 15 sekund. Sterowanie mogło odbywać się ze głównego i zapasowego stanowiska dowodzenia okrętem oraz z mostka i przedziału sterowego.
Okręt był wyposażony w system wodociągów i pomp o dużej wydajności. Głównym elementem systemu wodociągowego były dwie główne rury o średnicy 30,5 cm (1 ft), położone po obu stronach klia między warstwami poszycia dennicy. Do poszczególnych przedziałów odchodziły odgałęzienia, zaś całość była zasilana przez pompy zasilane bezpośrednio z głównych maszyn poprzez specjalne przekładnie. Z kolei do odprowadzania wody z zasobni i bunkrów węglowych służyły cztery pompy systemu Friedmana. Dodatkowo, aby usunąć wodę z przedziałów wodoszczelnych można było użyć dwóch pomp typu strażackiego, które były zasilane przez własną maszynę parową. Łącznie wydajność wszystkich systemów pomp wynosiła ok. 4500 ton na godzinę, była więc całkiem spora, jednakże wszystkie były zależne od zasilania w parę z głównych systemów kotłowych okrętu i w przypadku ich awarii jakakolwiek akcja obejmująca gaszenie pożarów czy odpompowywanie wody zalewającej przedziały okrętu w zasadzie była niemożliwa.
Pomieszczenia znajdujące się poniżej linii wodnej okrętu były wentylowane za pomocą wymuszonego ciągu powietrza generowanego przez cztery wentylatory systemu Brotherhooda o średnicy 1,37 m (4½ ft). Podobnie jak wentylatory używane przy generowaniu ciągu forsowanego dla kotłów, te wentylatory również były zasilane przez dedykowane dla każdego z nich niewielkie maszyny parowe. Dwa z tych wentylatorów znajdowały się w przedniej części kotłowni, natomiast pozostałe dwa za maszynami parowymi w przedziałach maszynowych. Wentylatory znajdowały w przewodach wentylacyjnych, które były wyprowadzone na pokład, skąd zasysane było świeże powietrze. Same rury powietrzne były doprowadzone do wszystkich wymagających wentylacji pomieszczeń wewnątrz okrętu, zaś ich średnica i co za tym idzie maksymalna przepustowość była zależna od pomieszczenia. Wszystkie znajdujące się powyżej linii wodnej pomieszczenia były wentylowane w naturalny sposób, poprzez szyby, iluminatory i luki wentylacyjne. Niestety już podczas prób okazało się, że wentylacja dziobowych i rufowych pomieszczeń jest wysoce niewystarczająca, gdyż ze względu na niską wolną burtę iluminatory i znajdujące się na pokładzie luki i szyby wentylacyjne musiały być ciągle zamknięte ze względu na zalewanie wodą.
Okręt był wyposażony w trzy kotwice o wadze 5,84 lt systemu Martina, umieszczonymi w specjalnych niszach na burtach. Do operacji podnoszenia kotwicy służył wysuwany za burtę żurawik. Czynność podnoszenia kotwicy była skomplikowaną operacją i wymagała udziału 20 marynarzy. Poza trzema głównymi kotwicami, okręt posiadał również dodatkowe małe kotwice cumujące o wadze 1,5 i 1,3 lt. Łącznie na okręcie znajdowały się łańcuchy kotwiczne o średnicy 60 mm (2,36 in) i długości 960 m (1050 yd), natomiast do operowania nimi służyły windy parowe systemu Garfielda.
Instalacja elektryczna (z kablami wykonanymi z miedzi) została wykonana przez firmę Siemens i jej podstawą były trzy prądnice zasilane oddzielnymi 2-cylindrowymi maszynami parowymi. Wszystkie te trzy prądnice w zależności od potrzeb mogły pracować jako jeden zespół, lub rozdzielone za pomocą komutatora. Na tarczy komutatora znajdowały się amperomierz produkcji Siemensa oraz woltomierz Cardewa. Za pomocą przełączników na tarczy można było sterować oświetleniem (reflektorami, lampami dziennymi i nocnymi, oświetleniem bojowym). Aby użyć lamp we wszystkich pomieszczeniach (w tym 20-watowych lamp wewnątrz pomieszczeń górnego pokładu) trzeba było użyć dwoch prądnic.
Na okręcie znajdowały się dwa reflektory o średnicy 61 cm systemu Mangina o mocy 25 kWt każdy. Były wyposażone w lampy ustawione pod kątem 70° oraz posrebrzane lustra paraboliczne. Nachylenie żarówek względem lustra było regulowane ręcznie. Same reflektory znajdowały się na podstawach cokołowych o kącie zmiany elewacji wynoszącym 60° (-30°/+30°), natomiast w pionie zakres obrotu wynosił pełne 360°. Jeden z reflektorów znajdował się na pomoście dziobowym, drugi w rejonie rufowego stanowiska dowodzenia, na specjalnej platformie.
Oryginalnie pancernik miał być wyposażony w 10 łodzi: dwa niewielkie torpedowce 2 klasy 63-stopowe, jeden barkas 37-stopowy, jedna łódź wiosłowa 36-stopowa, jeden 32-stopowy gig, jedna 30-stopowa łódź wiosłowa, dwa 27-stopowe welboty, jeden 23-stopowy jol i 14-stopowa dwójka. Jednakże w związku ze wzmocnieniem uzbrojenia okrętu (mowa o artylerii lekkiej, której ilość zwiększono w odniesieniu do pierwotnego projektu) zwiększył się również stan stan załogi o około 100 osób, co doprowadziło do zmiany ilości i rodzaju elementów wyposażenia ratowniczego. W finalnej wersji na okręcie zainstalowano jeden 63-stopowy torpedowiec 2 klasy, 52-stopowy półbarkas, 42-stopowy barkas, 37-stopowy półbarkas, dwie 30-stopowe łodzie wiosłowe, dwa 27-stopowe welboty, 30-stopowy gig, 20-stopowa łódź wiosłowa, 14-stopowa dwójka i 19-stopowa łódź. Ten zestaw sprzętu stał się rozwiązaniem dla wszystkich pozostałych wersji okrętów typu "ADMIRAL".
Łodzie parowe i szalupy były rozmieszczone w rejonie śródokręcia na specjalnych prowadnicach szynowych, natomiast łodzie wiosłowe zostały umieszczone na szlupbelkach na całej długości środkowej nadbudówki. Ciekawostką wśród wyposażenia pływającego na pancerniku był torpedowiec 2 klasy, nosiciel torped Whitehead i min wytykowych. Miał długość 19,3 m (63 ft), szerokość 2,4 m (7 ft 10½ in) oraz zanurzenie wynoszące ok. 1,3 m (4 ft 3 in). Jego podstawowe uzbrojenie składało się z dwóch torped 356 mm (14 in), umieszczonych w pojedynczych wyrzutniach na burtach torpedowca oraz dwa karabiny maszynowe. Pozostałe łodzie o napędzie parowym mogły w razie potrzeb przenosić miny wytykowe. Do opuszczania łodzi na wodę służył zamocowany do głównego masztu bom o udźwigu 12 lt.
Pierwotnie okręt miał mieć załogę składającą się z 345 osób. Jednakże, jak już wspomniano wzmocnienie artylerii na okręcie spowodowało zwiększenie stanu załogi do 459 oficerów i marynarzy. Tradycyjnie kajuty oficerskie znajdowały się na rufie, natomiast w części dziobowej znajdowały się kwatery młodszych oficerów. Cała reszta załogi spała na pokładzie bateryjnym w podwieszanych kojach, usuwanych po okresie odpoczynku. Mimo spartańskich warunków i ścisku na okręcie (wzrost liczby załogantów nastąpił bez projektowego zwiększenia miejsc zabezpieczenia socjalnego) najgorsze warunki panowały jednak w kajutach na dziobie, a to z powodu ogromnej duchoty i problemów z wentylacją. Już przy nieznacznie wzburzonym morzu, fale wlewały się do wnętrza przez otwarte iluminatory i luki, co generalnie oznaczało że pozostawały zamknięte przez większość okresu kiedy okręt spędzał czas na morzu. Dodatkowo z powodu ogromnych ilości wody nabieranej przez kadłub w pomieszczeniach dziobowych panowała nieznośna wilgoć.
Projektowy rozkład ciężarów | |
Kadłub bez pancerza i podkładu | 3270 lt |
Sam pancerz z podkładem | 2730 lt |
Pancerz poziomy | 905 lt |
Ciężar artylerii | 660 lt |
Artyleria średnia | 120 lt |
Stanowiska energetyczne | 1255 lt |
Zapas węgla | 950 lt |
Inne | 285 lt |
Razem | 9150 lt |
Uzbrojenie
Uzbrojenie początkowo składało się z 4 dział 305 mm (12 in)/25 Mk. II RBL (2x2), 6 dział 152 mm (6 in) RBL (6x1), 12 dział 6-funtowych (6 pdr) QF Hotchkiss (12x1), 8 dział 3-funtowych (3 pdr) QF Hotchkiss (8x1), 13 mitraliez (kartaczownic) Nordenfelt oraz 4 wyrzutni torped 356 mm (14 in). W porównaniu do projektu okrętu, znacznie zwiększono ilość dział lekkich (6-funtowych i 3-funtowych początkowo w ogóle nie przewidywano), ze względu na zwiększone zagrożenie ze strony okrętów torpedowych. Zmiana konfiguracji uzbrojenia i uzupełnienie zestawu uzbrojenia o działa lżejszych kalibrów spowodowało wzrost wyporności o około 80 ton.
Uzbrojenie główne składało się z czterech dział 305 mm (12 in)/25 Mk. II RBL umieszczonych po dwa w barbetach na dziobie i rufie okrętu. HMS "COLLINGWOOD" był pierwszym brytyjskim ciężkim okrętem artyleryjskim uzbrojonym w działa artylerii głównej w odmianie ładowanej odtylcowo. Jak to zwykle bywa w przypadku prekursorów i prototypów, tak i w tym przypadku wdrożenie do produkcji i problemy związane z przypadłościami "wieku dziecięcego" spowodowały sporo problemów i opóźniły oddanie okrętu do służby czynnej. Nowe działa o kalibrze 12 cali oznaczone Mark II zostały zaprojektowane i zbudowane w Królewskich Zakładach w Woolwich. I ile lufy dział były gotowe już w kwietniu 1882 r., to prace nad systemem zamkowym przeciągnęły się do września. Znacznie dłużej, bo aż do marca 1884 r. trwały prace badawcze i projektowe nad zagadnieniami związanymi z ładunkami miotającymi oraz nowymi odmianami pocisków do tych armat. Ostatecznie działa te zostały przystosowane do strzelania przy użyciu ładunku miotającego o wadze 181,6 kg (400 lbs) prochu czarnego odmiany C2. Jednak testy przeprowadzone w zakładach w Woolwich wykazały potrzebę ograniczenia ładunku bojowego do 178,3 kg (393 lbs), natomiast do strzelań szkolnych rekomendowano używanie 3/4 tej wartości. Działa były zamontowane w barbetach na podwójnych stanowiskach, o zakresie zmiany kąta elewacji w zakresie -5°/+13°. Przy kącie wzniosu wynoszącym 12,5° działa miały zasięg 8600 m (9400 yds). Armaty były ustawione na obrotowych platformach o średnicy 7,32 m (24 ft), które mogły się obracać w zakresie 230° (po 115° na każdą burtę). Same platformy były wyposażone w siłowniki hydrauliczne zasilane niewielkimi maszynami parowymi, które umożliwiały podnoszenie i opuszanie platform, tak że cały proces ładowania działa i przygotowania do strzału odbywał się w dolnym położeniu, gdzie obsługa była chroniona przez pancerz barbety. Cały ten system został opracowany przez J. Vavasseura (nazwany został systemem Armstronga). Początkowo planowano wykorzystać lawety wychylne Rendela, jednak działa okazały się dla tego systemu za ciężkie i musiano zmienić projekt. Zapas amunicji do dział 12-calowych wynosił po 80 na działo. Pociski były dostarczane do komory znajdującej się w tylnej części barbety za pomocą wind bezpośrednio z umieszczonego poniżej magazynu amunicji, jednym cyklem transportując w górnym wózku pocisk, natomiast w dolnych do czterech worków z ładunkami miotającymi. Dodatkową funkcją górnego wózka była możliwość wykorzystania go do wytworzenia ciągu w celu wentylacji komory prochowej po strzale i oczyszczenia jej z dymów prochowych. Podnoszone platformy pozwalały na uniesienie dział nawet powyżej górnego wieńca barbety, jednak standardowo przy wyrównaniu platformy z wieńcem barbety linie dział w górnym położeniu znajdowały się 6,71 m (22 ft) powyżej linii wodnej w przypadku dział w dziobowej barbecie i 6,4 m (21 ft ) w rufowej. Zasięg strzały bezwzględnego (to jest przy zerowym wzniosie lufy) dla dział dziobowych wynosił 740 m (810 yds) i 721 m (788,5 yds) dla rufowych, natomiast minimalna odległość na którą można było prowadzić ogień z dział artylerii głównej wynosiła 85 m (93 yds).
Wkrótce po zamontowaniu dział okręt został skierowany na pierwsze testy uzbrojenia głównego. Nastąpiły one w marcu 1885 r., jednak w związku z opóźnieniami w dostarczeniu armat okręt podczas testów przenosił jedynie dwa działa w dziobowej barbecie. Podczas testów na okręcie znajdował się m.in. Pierwszy Lord Marynarki Cooper Key, żywo zainteresowany nowymi działami. Łącznie oddano 24 wystrzały pojedynczo i z obu luf jednocześnie, stopniowo zwiększając wagę ładunku miotającego aż do pełnego, bojowego. Potem dokonano oględzin dział, nie stwierdzając żadnych poważnych uszkodzeń poza złamaniem jednego z bolców znajdującego się w systemie hydraulicznym. Generalnie próby wypadły bardzo pozytywnie, co zaowocowało zarekomendowaniem tego typu armat do użycia na pokładzie okrętów pancernych "COLOSSUS", "EDINBURGH", "CONQUEROR" oraz "HERO". Jednocześnie zarekomendowano użycie nowego rodzaju szarego prochu pryzmatycznego (P. Br Prismatic Brown), którego większa energia pozwoliła na zmniejszenie wagi ładunków miotających do 133,8 kg (295 lbs).
Rufowe armaty dotarły w końcu na pokład okrętu na wiosnę 1886 r. i ich próby zostały zaplanowane na 3 maja. Po zaokrętowaniu amunicji okręt wyszedł ze Spithead o 11 rano i ruszył na teren poligonu. Zgodnie z planem okręt miał oddać po sześć strzałów z każdego działa, przy czym ostatnie cztery miały zostać wykonane z wykorzystaniem pełnych ładunków bojowych. Pierwsze strzały z obu dział wykonano bez pocisku, przy użyciu zmniejszonego ładunku o wadze 33,45 kg (73,75 lbs), celem tych wystrzałów było "przetarcie" lufy i usunięcie z niej ewentualnych zanieczyszczeń i smarów. Następnie wystrzelono z prawego działa, używając zmniejszonego ładunku i pocisku ćwiczebnego. Kiedy jednak powtórzono procedurę dla działa lewego (skierowanego na prawy trawers), działo w momencie wystrzału eksplodowało i nastąpiło rozerwanie lufy, która kiedy dym się rozwiał okazała się krótsza o około 2,44 m (8 ft). Na całe szczęście podczas wypadku nikt nie zginął, próby zostały przerwane i okręt zawrócił do bazy, gdzie w porcie dokonano oględzin okrętu i oceny uszkodzeń. Pomijając zniszczoną armatę i uszkodzenia urządzeń w samej barbecie, szkody na okręcie nie okazały się zbyt poważne. Odłamki rozerwanej lufy w dwóch miejscach przebiły pokład okrętu, wyrywając również część nitów, zaś zewnętrzna część grodzi pancernej uległa lekkiemu wgięciu. Zniszczeniu uległ również trap prowadzący do barbety, poza tym stwierdzono kilka innych lekkich uszkodzeń.
Do zbadania przyczyn wypadku została powołana specjalna komisja. W odpowiedzi na zapytanie Parlamentu z dnia 6 maja 1886 r., sekretarz floty Hibber stwierdził, że działa tego systemu nie sprawiały dotychczas problemów, m.in. będąc w użyciu na pokładzie pancerników typu "COLOSSUS" i "CONQUEROR". Według ustaleń komisji jedną z możliwych przyczyn mogło być niewłaściwe smarowanie lufy, nadwyrężenie lufy podczas poprzednich testów (działo było wcześniej testowane na poligonie przy użyciu pełnych, bojowych ładunków z wykorzystaniem prochu czarnego C2, od czasu tych testów działo nie strzelało przez 18 miesięcy) lub skaza materiałowa w lufie wewnętrznej działa. Wnioski komisji zakładały wzmocnienie konstrukcji armaty, zarówno na odcinku komory prochowej, jak i na długości przewodu lufy. Admiralicja przychyliła się do wniosków komisji i nakazała wzmocnienie zarówno dział Mark II zamontowanych na okrętach, jak i tych znajdujących się w arsenałach. Działa z HMS "COLLINGWOOD" zostały zdemontowane i odesłane do Woolwich w celu wykonania zakładanych prac, według projektu konstruktorów zakładów Whitworth. Operacja wzmacniania konstrukcji dział trwała niemal dwa lata. W międzyczasie, w czerwcu 1887 r. tymczasowo na pancerniku pojawiły się ponownie działa w wersji Mark II, jednak miała to być jedynie kosmetyczna operacja przygotowująca pancernik do Rewii Floty z okazji 50-lecia panowania Królowej Wiktorii. Po zakończeniu obchodów święta i krótkich manewrach, działa ponownie zdemontowano i skierowano do przeróbek. Dopiero latem 1888 r. na pokład okrętu trafiły z powrotem działa artylerii głównej. Wersja po przeróbkach konstrukcyjnych została oznaczona Mark Vw (działa z pozostałych okrętów wyposażonych oryginalnie w działa Mark II zostały wzmocnione według odmiennych projektów i zostały oznaczone innymi numerami: HMS "COLOSSUS" otrzymał działa Mark III projektu Elswick, HMS "EDINBURGH" Mark IV projektu zakładów Woolwich, natomiast okręty typu "CONQUEROR" działa Mark V również projektu zakładów Woolwich). Działa 12-calowe w wersji Mark Vw w odróżnieniu do innych projektów wzmacniających charakteryzowały się nieco inną konstrukcją lufy (dodano jedynie dwie szerokie obręcze wzmacniające lufę B, przedłużając zewnętrzny płaszcz wzmacniający aż do wylotu lufy), co spowodowało zwiększenie zewnętrznej średnicy lufy przy wylocie z 431 mm do 558 mm. Spowodowało to wzrost masy działa do 45 lt (poprzednio działo ważyło 43,8 lt).
Działa artylerii średniej w ilości 6 sztuk były zamontowane po trzy na burcie, w krytej, nieopancerzonej baterii na pokładzie górnym. Działa 80-funtowe 152 mm (6 in)/26 (89 cwt) Mk. III RBL były zamontowane na lawetach typu Vavasseur (odmiany AB Mark I lub VB Mark I), które posiadały zakres zmiany kąta elewacji w zakresie -7°/+16°. Pozwalało to przy kącie wzniosu wynoszącym 15° na uzyskanie zasięgu 8070 m (8830 yd), przy prędkości wylotowej 597 m/s (1960 fps) i ładunku miotającym o wadze 21,8 kg (48 lbs) zawierający proch pryzmatyczny P. Br. Prismatic Brown. Furty dział 6-calowych Mark III na HMS "COLLINGWOOD" znajdowały się 4,27 m (14 ft) powyżej linii wodnej, zasięg strzał bezwzględnego z tej odmiany działa na tej wysokości wynosił 574 m (628 yd), natomiast minimalna odległość na jaką można było prowadzić ogień z tych armat wynosiła 38 m (41½ yd). Furty działowe początkowo pozwalały na prowadzenie ognia w kątowym zakresie poziomym wynoszącym 114° (po 57° na każdy trawers), jednak w związku z montażem dodatkowych dział artylerii lekkiej spowodowało ograniczenie tych zakresów dla skrajnych dział 6-calowych do 30°. Po incydencie z eksplozją działa 12-calowego w 1886 r. Admiralicja nakazała również przegląd konstrukcji dział 6-calowych Mark III. Okazało się że i te działa należy wzmocnić, co spowodowało, że okresie kiedy czekano na działa 12-calowe, na okręcie pojawiły się przeprojektowane działa oznaczone Mark IV, których masa po zamontowaniu dodatkowych pierścieni wzmacniających wzrosła do 5 lt (poprzednio wynosiła 4521 kg (89 cwt)).
W okolicach 1896 r. wszystkie działa 152 mm (6 in)/26 (89 cwt) Mk. IV RBL zostały wymienione na działa 152 mm (6 in)/26 QFC. Były to te same armaty poddane konwersji i przebudowie komory prochowej, aby można było w nich używać amunicji i ładunków miotających od armat 152 mm (6 in)/40 QF. Przebudowie poddano niemal wszystkie stare armaty 152 mm (6 in)/26 wersji od Mark III do Mark VI, natomiast w zależności od projektu i firmy zaangażowanej do wykonania przebudowy (trzy różne projekty zakładów Elswick i jeden Woolwich, ich projekty różniły się oprócz zmian w obszarze komory prochowej również zmianom w budowie lufy i pierścieni wzmacniających) konwertowanym armatom nadawano inne oznaczenia. W przypadku HMS "COLLINGWOOD", na którym zamontowano ostatecznie działa 152 mm (6 in)/26 (89 cwt) Mk. IV RBL mogły trafić konwertowane armaty wersji zakładów Elswick (152 mm (6 in)/26 QFC Mark I/IV lub Mark III/IV) lub wersja według projektu zakładów Woolwich (152 mm (6 in)/26 QFC Mark II/IV). Niestety nie ma informacji jakie aramaty trafiły ostatecznie na pokład pancernika, ani na jakiej podstawie zostały zamontowane (w grę wchodziły obrotowe lawety cokołowe odmiany VB Mark IC (-6°/+12°), VB Mark IIC i Mark IIIC (-7°/+16°), VCP Mark IC (-7°/+16,5°) oraz VCP Mark IIC (-7°/+20°)). Poza wzrostem szybkostrzelności do około 4 strzałów na minutę (używane wcześniej działa 152 mm (6 in)/26 (89 cwt) Mk. IV RBL mogły oddać strzał jedynie dwa razy na trzy minuty), wzrósł również zasięg, gdyż mimo że lufa miała tą samą długość do użycia zaczęły wchodzić ładunki miotające zawierające kordyt. Przy kącie 15° przy użyciu ładunków z kordytem (Cord 30) o wadze 6 kg (13,25 lb) prędkość wylotowa wzrastała do 628 m/s (2061 fps) co przekładało się na wzrost zasięgu do 8480 m (9275 yd).
Artyleria lekka do obrony przed torpedowcami składała się z dział 6-funtowych i 3-funtowych oraz kartaczownic. Działa 6-funtowe (w ilości 12 armat na pojedynczych stanowiskach) należały do odmiany 6-funtowej (6 pdr)/40 Hotchkiss 8 cwt QF Mark I. Te produkowane na licencji przez zakłady Armstrong działa o kalibrze 57 mm (2,24 in) były w owym czasie bardzo rozpowszechnione w Royal Navy i znajdowały się w użyciu od 1884 r. Działa te zamontowano następująco: 4 z nich znajdowały się w baterii artylerii średniej, pomiędzy działami 6-calowymi, natomiast pozostałe osiem zostało rozmieszczonych równomiernie wyżej, na pokładzie łodziowym. O ile działa na pokładzie łodziowym miały spore kąty ostrzału, to działa w baterii z racji korzystania z furt działowych były ograniczone do poziomego zakresu kątowego wynoszącego 120° (po 60° na każdy trawers. Jeżeli chodzi o zakres zmiany elewacji pionowej to dla podstawy cokołowej na której znajdowały się armaty wynosił on -5°/+38°. Pozwalało to na prowadzenie ognia na odległość ok. 6720 m (7350 yds), przy maksymalnym wzniosie lufy, jednakże zasięg skutecznego ognia nie przekraczał 3660 m (4000 yds). Z racji zastosowania w tych armatach amunicji scalonej posiadały one stosunkowo wysoką szybkostrzelność sięgającą przy dobrze wyszkolonej obsłudze 15 pocisków na minutę (teoretyczna szybkostrzelność wynosiła 20 strzałów na minutę). Niektóre z tych dział, głównie znajdujących się na spardeku były wyposażone w osłony pancerne o grubości 19 mm (¾ in), jednak nie wszystkie działa ją posiadały.
Uzupełnieniem dział 6-funtowych były działa 47 mm (1,85 in) (3-funtowe) (3 pdr)/40 Hotchkiss QF. Była to niedawno wprowadzona do użycia konstrukcja, pojawiła się na pokładach okrętów Royal Navy po raz pierwszy w 1886 r.. Były produkowane na licencji w zakładach Elswick Ordnance Company i w krótkim czasie znalazły się na pokładzie wielu brytyjskich okrętów tamtych czasów jako uzupełnienie cięższych dział artylerii lekkiej. Posiadane materiały źródłowe różnią się co do podawanych ilości zainstalowanych armat tego typu, niektóre z nich wspominają zaledwie o trzech armatach, jednakże najcześciej spotyka się informacje o ośmiu działach 3-funtowych. Były one zamontowane na spardeku, wymieszane z działami 6-funtowymi i kartaczownicami. Były posadowione na standardowych dla tych armat o tamtym okresie cokołowych lawetach obrotowych odmiany Mark I lu Mark I*, o zakresie zmiany kąta elewacji pionowej w przedziale -5°/+25°, co pozwalało prowadzić ogień na odległość maksymalnie 6170 m (6750 yds). Również i te armaty były wyposażone w tarcze przeciwodłamkowe o grubości 19 mm (¾ in), jednak podobnie jak w przypadku dział 6-funtowych nie znajdowały się one na każdym dziale. Te armaty również wykorzystywały amunicję scaloną, zaś szybkostrzelność praktyczna sięgała około 20 strzałów na minutę (teoretyczna była większa i zgodnie z danymi producenta sięgała 30 pocisków na minutę).
Dodatkowo, na okręcie znajdowały się dwulufowe kartaczownice (mitraliezy) Nordenfelt. Co do ilości i rodzaju tych kartaczownic zamontowanych na okręcie występują znaczne rozbieżności w źródłach, jednak najczęściej spotka się informacje o 13 zamontowanych kartaczownicach 25 mm (1 in) Nordenfelt w odmianie dwulufowej Mark I. Były one zamontowane na obrotowych podstawach cokołowych o zmianie kąta elewacji w zakresie -20°/+15° i znajdowały się zarówno na pokładzie dziobowym jak i na marsie bojowym. Maksymalny, skuteczny zasięg tej broni w przypadku ostrzału celów nieopancerzonych wynosił około 1460 m (1600 yds) Kartaczownice te występowały również w odmianach jedno i czterolufowej (oraz pięciolufowej, o mniejszym kalibrze), jednakże nie ma jednoznacznych informacji czy te odmiany znajdowały się na pokładzie HMS "COLLINGWOOD" - obecność odmiany dwulufowej Mark I jest potwierdzona dokumentacją zdjęciową. Te kartaczownice charakteryzowały się wysoką szybkostrzelnością, w przypadku odmiany Mark I sięgającą 60 strzałów na minutę. Standardowy zapas pocisków wynosił po 1440 nabojów w 15 zasobnikach na działko.
Ostatnim elementem uzbrojenia artyleryjskiego były dwa 9-funtowe działa piechoty na lawetach kołowych o przeznaczeniu desantowym.
Okręt przenosił również uzbrojenie torpedowe, w postaci czterech wyrzutni torped kalibru 356 mm (14 in) umieszczonych w specjalnych komorach powyżej linii wodnej, poniżej podstawy nadbudówek na wysokości pokładu pancernego. Wyrzutnie mogły obracać się po 70° na każdy trawers, natomiast wylot wyrzutni spoczywał w furcie torpedowej o powierzchni 0,47 m² (5 sq ft). Torpedy można było wystrzeliwać zarówno za pomocą sprężonego powietrza jak i specjalnych ładunków prochowych. Na okręcie znajdowało się 12 torped, zgromadzonych w pobliżu każdej z czterech wyrzutni. Na HMS "COLLINGWOOD" używano torped odmiany 356 mm (14 in) R.L. Mark IV, które zostały wprowadzone do użytku eksperymentalnie w 1883 r., a do czynnej służby rok później. Zasięg tych torped wynosił ok. 550 m (600 yd), zaś masa ładunku wynosiła 27,2 kg (60 lb).
Opancerzenie
Opancerzenie na HMS "COLLINGWOOD" było wykonane z płyt pancernych typu "compound", a więc z połączenia płyt żelaznych ze stalowymi. Płyty pancerne zostały zamówione w dwóch firmach: Atlas Steel and Iron Works (właściciel D. Brown) oraz Ch. Cammell & Co. Grubość płyt do wysokości 1,20 m wynosiła 457 mm (18 in), a następnie zmniejszała się do 203 mm (8 in). Na jednej z pierwszych wyprodukowanych w zakładzie Ch. Cammell & Co. płyt przeprowadzono testy artyleryjskie 6 stycznia 1882 r., po zamontowaniu jej na pokładzie tendra "NETTLE" w Portsmouth. Testowana płyta typu "compound" była zbudowana z dwóch warstw - płyta stalowa (licówka) o grubości 95 mm (3¾ in), na podkładce żelaznej o grubości 184 mm (7¼ in), miała długość 2,44 m (8 ft) i szerokość 1,83 m (6 ft), zaś jej waga wynosiła 10 ton. Do płyty oddano trzy strzały z gwintowanego działa odprzodowego o kalibrze 229 mm (9 in), odległość prowadzonego ognia wynosiła 9,15 m (30 ft), natomiast ciężar pocisku wynosił 114,8 kg (235 lb.). Nieco później, bo w czerwcu 1882 r. przetestowano płytę tej samej grubości strzelając do niej z tej samej odległości z gwintowanego działa odprzodowego kalibru 254 mm (10 in) (waga pocisku 181,4 kg (400 lb) przy prędkości początkowej wynoszącej 416 m/s). Wyniki obu testów uznano za zadowalające. W dniu 11 lipca podobnym testom poddano płyty wykonane w zakładach Atlas Steel and Iron Works. Płyty miały tą samą grubość, różniły się nieco wymiarami, zaś testy przeprowadzono w tych samych warunkach i używając tych samych odmian dział. Również i te testy przebiegły pomyślnie, co zaowocowało dopuszczeniem obu producentów do dostarczania płyt pancernych dla potrzeb Royal Navy.
Główny pas pancerny ochraniał burty okrętu na długości 42,67 m (140 ft). Miał wysokość 2,29 m (7 ft 6 in) z czego ponad linią wodną według projektu miało wystawać jedynie 0,76 m (2 ft 6 in). Przy wyporności pełnej zanurzenie wzrastało i w takim wypadku pas pancerny znajdował się maksymalnie 0,46 m (1 ft 6 in). Płyty pancerza typu "compound" o grubości 457 mm (18 in) były zamocowane na podkładzie 381 mm (15 in) z drewna tekowego. W miejscach, gdzie pancerz miał grubość 203 mm (8 in) grubość podkładu dochodziła do 635 mm (25 mm). Do kadłuba płyty pancerne były zamocowane w specjalnej wnęce w kadłubie za pomocą pancernych nitów. Na górnej części pasa pancernego znajdowała się pozioma pancerna płyta. Na niej opierał się pokład pancerny o łącznej grubości 76 mm (3 in) wykonany również w technologii "compound", ciągnący się na długości pancerza burtowego. Składał się z trzech warstw po 25 mm (1 in), z których pierwsza byłą stalowa, natomiast pozostałe żelazne. Od dziobu i rufy cytadela była zamknięta przegrodami pancernymi wykonanymi z płyt typu "compound" o grubości 406 mm (16 in) na wysokości 1,22 m (od góry 4 ft). W dolnej części płyty miały grubość 178 mm (7 in). Płyty grodzi poprzecznych były zamocowane na podkładzie z drewna tekowego o grubości od 305 mm do 533 mm (12 - 21 in). W ten sposób pancerz burtowy wraz z poprzecznymi przegrodami i pokładem pancernym tworzył cytadelę pancerną.
Poza cytadelą pancerną, w kierunku dziobu i rufy rozciągał się pokład pancerny o grubości 63,5 mm (2½ in) wykonany z płyt typu "compound". Dziobowa część zaczynała się pod dziobową grodzią pancerną, 1,52 m (5 ft) poniżej linii wodnej. Był zbudowany podobnie jak pokład pancerny cytadeli, z trzech warstw, chronił znajdujące się w części dziobowej magazyny amunicji i maszyny pomocnicze. Pokład ten obniżał się w kierunku dziobu i znajdującego się tam tarana, zmniejszając swoją grubość do 51 mm (1 in) i dodatkowo wzmacniając konstrukcję dziobnicy. W części rufowej pokład zaczynał się pod rufową grodzią pancerną i ciągnął się aż do rufy, również na głębokości 1,52 mm (5 ft) poniżej linii wodnej. Luki przedziału maszynowego i obu kotłowni były również opancerzone 76 mm (3 in) płytami pancernymi. Dodatkowo, luki wychodzące z obu kotłowni były osłonięte dodatkowo skrzynią do wysokości 1,52 m (5 ft) powyżej linii wodnej, która również była opancerzona płytami o grubości 76 mm (3 in).
Działa artylerii głównej znajdowały się w barbetach znajdujących się na dziobie i na rufie. Wysokość barbet wynosiła 2,74 m (9 ft), byłą zbudowana z 11 płyt typu "compound" zabudowanych w lekko gruszkowaty kształt, na podkładzie z drewna tekowego o grubości 305 mm (12 in). Od frontu i z boków płyty miały grubość 293 mm (11½ in), natomiast z tyłu 254 mm (10 in), dodatkowo od tyłu były chronione grodziami poprzecznymi cytadeli. Płyty barbety były nachylone pod kątem 60°. Na powierzchni pokładu długość barbety wynosiła 17,52 m (57 ft 6 in), natomiast na szczycie 14,17 m (46 ft 6 in). Maksymalna szerokość barbety mierzona na wysokości pokładu wynosiła 14,17 m (46 ft 6 in), natomiast mierzona w szczycie 11,43 m (37 ft 6 in). Poniżej pancerza barbety znajdowała się ochronna warstwa pancerza o grubości 76 mm (3 in), natomiast wewnątrz obszaru barbety znajdowały się dodatkowe ekrany ochronne o grubości 76 mm (3 in) i 25 mm (1 in), które chroniły obsługę oraz same armaty, mechanizmy i amunicję przed odłamkami.
Poniżej barbet znajdowały się ciągi amunicyjne w postaci szybów o średnicy wewnętrznej wynoszącej 6,25 m (20 ft 6 in), ciągnących się od dna poszycia aż do podstawy barbet. Były chronione od przodu i z boków pancerzem typu "compound" o grubości 305 mm (12 in) na pokładzie z drewna tekowego o grubości 229 mm (9 in). Od tyłu (od strony cytadeli) grubość płyt wynosiła 254 mm (10 in). W tylnej części barbet znajdowały się dodatkowo stanowiska dowodzenia o wymiarach 2,44 m na 1,68 m (8 x 5,5 ft). Oprócz tego, że częściowo znajdowały się za pancerzem barbety, to dodatkowo były chronione przez płyty typu "compound" o grubości wynoszącej od czoła i boków 305 mm (12 in) i 229 mm (9 in) z tyłu.
Powyżej pancernej cytadeli znajdowały się stanowiska artylerii średniej, która była chroniona jedynie przez dwuwarstwowe poszycie ze stali konstrukcyjnej o grubości 25 mm (1 in). Takie, a nie inne rozwiązanie było spowodowane przeświadczeniem, że pociski ciężkiego kalibru będą przelatywać przez nieopancerzone części okrętu bez aktywacji zapalnika (zazwyczaj w pociskach przeciwpancernych zapalniki były umieszczone w podstawie pocisku i były tak skalibrowane, że do ich aktywacji niezbędne było solidne uderzenie, na przykład w gruby pancerz) i nie eksplodowałyby wewnątrz baterii. Jako zabezpieczenie przed pociskami nadlatującymi pod dużym kątem zamontowano pancerz poprzecznie nachylony o grubości 152 mm (6 in).
Ostatnim elementem ochrony poziomej pancernika stanowiły zasobnie węglowe. Znajdowały się przed i za cytadelą pancerną i wzmacniały grodzie poprzeczne. Zgodnie z obliczeniami bunkry zaprojektowane na pancerniku, mające szerokość 2,74 m (9 ft) stanowiły ekwiwalent 76 mm pancerza. Niestety ochrona ta zmniejszała się wraz z ubywaniem węgla w bunkrach.
Uzupełnieniem ochrony biernej okrętu były również sieci przeciwtorpedowe systemu Bullivanta. Zostały one zamontowane w 1886 r. i były stosowane podczas postoju okrętu, natomiast w czasie rejsu były zwijane i umieszczane na galerii pokładu barbetowego. W momencie potrzeby postawienia sieci, podnoszone było osiem drewnianych tyk o długości 6,1 m (20 ft) umieszczonych na każdej z burt w odległościach 7,62 m (25 ft) od siebie. Każda tyka była wykonana z drewna miała okrągły przekrój o średnicy 254 mm (10 in) i była zakończona stalową głowicą z hakiem. Za pomocą noków tyki był unoszone na wysokość pokładu i tam sieć była do nich podpinana, a następnie tyki były opuszczane.
Napęd
HMS "COLLINGWOOD" został wyposażony w dwie 3-cylindrowe, pionowe maszyny parowe o cylindrach podwieszonych podwójnego rozprężania firmy Humphreys, Tennant & Co. oraz 12 kotłów cylindrycznych typu owalnego produkujących parę o ciśnieniu 100 psi. Zespół napędowy pancernika znajdował się w sześciu wodoszczelnych przedziałach: dwa zawierały maszynownie, natomiast w pozostałych czterech znajdowały się kotły. Projektowo maszyny miały łącznie rozwijać moc co najmniej 7000 ihp. Każda z maszyn miała 3 cylindry, jeden wysokiego ciśnienia o średnicy 1,32 m (52 in) oraz dwa umieszczone po obu jego stronach cylindry niskociśnieniowe o średnicy 1,88 m (74 in) każdy. Wykonane ze stali korpusy cylindrów opierały się na podporach przymocowanych do podłogi maszynowni. Wewnątrz cylindrów poruszały się tłoki osiągając prędkość 187,5 m/minutę, zaś ich skok wynosił 1,07 m (42 in). Moc była przenoszona najpierw na wały zębate znajdujące się poniżej, na fundamentach maszyn, a potem na wały śrubowe, których maksymalna szybkość obrotów według projektu miała wynosić 95 obrotów na minutę. Wały zębate składały się z trzech współpracujących ze sobą części nachylonych pod kątem 120° wobec siebie i były puste w środku. Aby zapewnić prawidłową pracę wałów zamontowano automatyczne spryskiwacze zapewniające ciągłe smarowanie elementów. Same fundamenty zostały wykonane ze stali Whitwortha i były na stałe połączone z kadłubem. Maszyny parowe bez fundamentów ważyły łącznie 507,87 lt.
Parę dostarczało 12 kotłów cylindrycznych typu owalnego, ustawionych po trzy w czterech przedziałach. Kotły wykonane ze stali Siemensa-Martena miały szerokość 3,76 m (12 ft 4 in), wysokość 4,29 m (14 ft 1 in) i długość 3,02 m (9 ft 11 in). Łączna waga kotłów wynosiła 749 lt. Każdy kocioł był wyposażony w 3432 rurki kotłowe, każda o średnicy 70 mm (2¾ in) i długości 2,13 m (7 ft). Ich łączna powierzchnia wynosiła 1925,5 m² (20 727 sq ft). Podawanie pary do cylindrów w maszynach parowych było regulowane za pomocą zaworów zwrotnych. Każdy przedział maszynowy był wyposażony w dwa schładzacze pary. Wewnątrz każdego z nich znajdowały się rurki o łącznej powierzchni 1579,3 m² (17 000 sq ft), do których byłą kierowana para po zakończeniu cyklu roboczego w cylindrach. W przedziałach maszynowych znajdowały się również nieduże, dwucylindrowe maszyny parowe do obsługi technicznej wałów bez konieczności uruchamiania głównych maszyn. Podobne maszyny znajdowały się również w każdym z przedziałów kotłowych - zasilały pompy wody przenoszące wodę kotłową ze zbiorników umieszczonych w każdym przedziale kotłowym, zasilających grupę trzech kotłów każdy.
HMS "COLLINGWOOD" był pierwszym brytyjskim dużym okrętem pancernym wyposażonym w system forsowania ciągu kotłów, przy użyciu którego moc maszyn wzrastała do około 9500 ihp (na próbach 9573 ihp). System zakładał użycie czterech wentylatorów o średnicy 1,52 m (5 ft) wykonanych przez firmę Brotherhood z Londynu, po jednym na każdą kotłownię. Każdy z wentylatorów był napędzany własną niewielką maszyną parową, dodatkowo każdy luk w kotłowniach został wyposażony w system awaryjnego, szybkiego otwierania w razie awarii kotła lub przewodu parowego.
Moc z maszyn parowych była przekazywana do dwóch czterołopatowych śrub napędowych o średnicy 5,51 m (18 ft), których łopaty miały powierzchnię całkowitą po 8,2 m² (88¼ sq ft). Łopaty były osadzone na trzpieniu wału za pomocą nitów. Śruby mogły poruszać się razem lub pojedynczo, w tym wypadku używana była tylko jedna maszyna parowa i uzyskiwana była połowa mocy całkowitej. Zapas węgla mógł maksymalnie wynosić 1200 lt, natomiast normalnie okręt zabierał 900 lt. Przy maksymalnym zapasie węgla i prędkości 10 węzłów zasięg wynosił 8500 mil morskich, natomiast przy normalnym zapasie węgla 7000 mil morskich.
Służba |
15.03.1880 | Okręt został zatwierdzony do budowy. |
12.07.1880 | Położenie stępki. |
22.11.1882 | Wodowanie. Nazwa okrętu nawiązywała do zastępcy admirała Nelsona w bitwie pod Trafalgarem, którym był Admiral Cuthbert Collingwood. Matką chrzestną okrętu została pani Louise Chatfield, której mężem był Captain-Superintendent w Pembroke Dockyard (stoczniowy nadzorca z ramienia Royal Navy) Captain Alfred Chatfield. |
05.1884 | W okolicach Portsmouth zostały przeprowadzone próby napędu. |
04.05.1886 | Próby uzbrojenia zakończyły się detonacją jednego z dział 305 mm na okręcie. W wyniku tego zdarzenia zdecydowano się o wycofaniu z użytkowania dział w wersji Mk. II, wymieniając je na wersje Mk. IV. |
01.07.1887 | Ukończenie budowy. Koszt wyniósł 636 375 funtów (kadłub: 520 000 funtów, maszyny: 104 000 funtów). Okręt został wcielony do służby w Portsmouth z okazji Złotego Jubileuszu Królowej Wiktorii. |
08.1887 | Zaraz po wcieleniu do służby okręt został przeniesiony do rezerwy. Przez kolejne dwa lata jedynie na letnie manewry był przywracany chwilowo do służby. |
10.07.1888 | Okręt odbył strzelania próbne z artylerii głównej. Strzelanie odbyło się również przy wykorzystaniu wzmocnionych ładunków. Wykazano pełną sprawność armat. Również praca mechanizmów mieściła się w zakładanych standardach. Doszło jedynie do jednej usterki - w wyniku nierównoległego powrotu platformy na swoją pozycję doszło do wygięcia wspornika. Ta usterka była zresztą wynikiem nieprawidłowej obsługi urządzenia. |
16.08.1889 | Okręt jest raportowany na manewrach w okolicach Irlandii. |
11.1890 | Okręt został skierowany do służby na Morzu Śródziemnym. |
03.07.1890 | Okręt jest raportowany na Malcie. |
29.07.1890 | Okręt jest raportowany na Malcie. |
09.03.1891 | Okręt dociera do Pireusu. |
13.03.1891 | Okręt opuszcza Pireus i kieruje się do Smyrna. |
04.08.1891 | Okręt dociera do Aleksandrii. |
10.08.1891 | Okręt jest raportowany w Aleksandrii. |
14.08.1891 | Okręt opuszcza Aleksandrię i kieruje się do Lemnos. |
17.08.1891 | Okręt jest raportowany w Lemnos. |
24.08.1891 | Okręt opuszcza Lemnos i kieruje się do Thaso. Dociera tam dzień później. |
03.09.1891 | Okręt opuszcza Thaso i kieruje się do Mitylene. |
17.09.1891 | Okręt jest raportowany w Marmarice |
15.03.1892 | Okręt jest raportowany w Aleksandrii. Pełni funkcję okrętu flagowego Rear Admiral Lord Walter Kerr. |
08.05.1892 | Okręt opuszcza Maltę i kieruje się do Salonik. |
17.07.1892 | Okręt dociera na Maltę płynąc z Pireusu. |
25.07.1892 | Okręt opuszcza Maltę i kieruje się do Neapolu i na Sycylję. |
13.08.1892 | Okręt dociera do Neapolu. |
08.12.1892 | Okręt jest raportowany na Malcie. |
21.01.1893 | Okręt dociera do Spithead. |
23.01.1893 | Okręt jest raportowany w Portsmouth. |
27.01.1893 | Okręt zostaje czasowo wycofany ze służby na czas przeglądu w doku. |
19.04.1893 | Okręt opuszcza Maltę i kieruje się do Nauplia. |
26.05.1895 | Okręt jest raportowany w Aleksandrii. |
1896 | Na okręcie przeprowadzono modyfikację uzbrojenia. |
03.1897 | Okręt po powrocie z Morza Śródziemnego został oddelegowany do służby strażniczej w Bantry. |
26.06.1897 | Okręt uczestniczy wraz z innymi okrętami Royal Navy w obchodach Diamentowego Jubileuszu Królowej Wiktorii. |
23.01.1899 | Kolizja z HMS "CURACOA" w Plymouth Sound. Krążownik odniósł rozległe uszkodzenia, natomiast pancernik wyszedł niemal bez szwanku. |
02.07.1900 | Okręt dociera do Plymouth płynąc z zatoki Bantry. |
05.07.1900 | Okręt opuszcza Plymouth i kieruje się do Torbay. |
07.07.1900 | Okręt przygotowuje się do letnich manewrów. |
01.03.1901 | Okręt jest raportowany w Portland. |
16.08.1902 | Rewia Koronacyjna w Spithead. |
06.1903 | Okręt został wycofany ze służby czynnej i przeniesiony do rezerwy. |
01.1905 | Okręt został przeniesiony do East Kyle. |
11.05.1909 | Okręt został sprzedany na złom do Hughes Bolckow, Dunston za 19 000 funtów. |
KOLEJNI DOWÓDCY (PRZYDZIAŁY)
04.07.1888 - 08.1888 | Captain Hugo L. Pearson (na czas manewrów) |
07.1889 - 08.1889 | Captain Robert H. Harris (na czas manewrów) |
07.11.1889 - 01.1893 | Captain Charles C. P. Fitzgerald |
28.01.1893 - 01.03.1896 | Captain Albert B. Jenkings |
01.03.1896 - 03.1897 | Captain William Marrack |
03.1897 - 08.1897 | Captain Anson Schomberg |
08.1897 - 10.1899 | Captain Henry C. Bigge |
28.10.1899 - 04.1900 | Captain Frederic William Fisher |
16.04.1900 - 04.1902 | Captain Leslie C. Stuart |
08.04.1902 - 24.06.1903 | Captain William Stokes Rees |
Galeria |
Źródła:
- Dawid Lyon, Rif Winfield (2004). The Sail & Steam Navy List. All the ships of the Royal Navy 1815 - 1889. Chatham Publishing.
- Chesneau, Roger; Kolesnik, Eugene M., eds. (1979). Conway's All the World's Fighting Ships 1860–1905. Greenwich: Conway Maritime Press.
- artykuł "Strażnicy Imperium - pancerniki typu "ADMIRAL" (część I) "COLLINGWOOD"; Walczyk Tomasz; czasopismo "Okręty Wojenne (091)"
- artykuł "Strażnicy Imperium - pancerniki typu "ADMIRAL" (część II) "COLLINGWOOD" opis konstrukcji; Walczyk Tomasz; czasopismo "Okręty Wojenne (092)"
- Wikipedia, oraz inne strony internetowe.